Archiwum Polityki

Za krótcy na długie skoki

Jakie wnioski płyną z ostatniego sezonu skoków narciarskich?
Polityka

Kariera Adama Małysza nie wpłynęła na rozwój dyscypliny skoków narciarskich w naszym kraju. O kompletnym zastoju świadczą wyniki konkursów drużynowych, w których regularnie wygrywamy tylko z Kazachstanem. Zwycięstwa Małysza w ostatnich latach spowodowały, że wszystkie dyscypliny sportów zimowych utożsamiano u nas ze skokami, a właściwie z jednym zawodnikiem. Efektem tego było dobre samopoczucie zarządu i działaczy Polskiego Związku Narciarskiego. Obecnie Małysz potrafi nieźle skoczyć, ale w Austrii, Finlandii i Norwegii jest coraz więcej zdolnych zawodników, z którymi już przegrywa. Pojawiają się też utalentowani skoczkowie we Francji, Czechach, Słowenii. Na tym tle coraz bardziej boli rodzima mizeria.

Prawdopodobnie jedynym lekarstwem, jakie znajdzie PZN, będzie zmiana trenera. Możliwości nawet najlepszego trenera są jednak ograniczone. Jeżeli ma do szkolenia tylko kilku przeciętnie uzdolnionych zawodników, niewiele może zrobić. Kiepskie wyniki naszych skoczków to nie wina trenera, tylko raczej działaczy PZN, którzy nie mają wizji rozwoju tej konkurencji, nie rozumieją na czym ona polega. I to ich należy wymienić.

Skoki narciarskie stają się dyscypliną tylko dla wysokich, szczupłych i lekkich chłopców. Długość skoku zależy od czterech czynników: skoczności, a więc silnego wybicia na rozbiegu, stylu w locie, prędkości końcowej na rozbiegu i siły nośnej podczas lotu.

Pierwszy czynnik (skoczność) jest w pewnym sensie dany przez naturę. To uzdolnienia zawodnika, które można jeszcze poprawić treningiem. Drugi czynnik (styl) zależy wyłącznie od trenera i pilności ucznia. Trzeci czynnik ma duże znaczenie: o prędkości końcowej na rozbiegu decyduje wysokość rozbiegu (jednakowa dla wszystkich zawodników) i siła oporu: powietrza (a więc optymalne ułożenie zawodnika podczas zjazdu) i nart (a więc odpowiednie smarowanie).

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Ludzie; s. 108
Reklama