Archiwum Polityki

Kandydaci do zapomnienia

Marszałek Sejmu wręczył nominacje członkom Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, instytucji, która - w zamiarze jej twórców - ma dokonać zasadniczego rozrachunku z systemem komunistycznym. Wyboru Kolegium Sejm dokonał bez większych emocji i politycznych walk. Wcześniejsze porozumienia zostały dotrzymane, dzięki czemu główne ugrupowania mają w tym gremium swoich przedstawicieli.

Zaletą dokonanego wyboru jest brak w 11-osobowym kolegium Instytutu czynnych polityków, dla których kwestie lustracyjno-rozliczeniowe stanowią zasadniczy motyw działalności publicznej. Znaleźli się w nim historycy, archiwiści i prawnicy.

Nie ma w tym gronie (podobno) bezkrytycznych wielbicieli świata teczek, ale tylko dwie, może trzy osoby, które z dokumentami dawnej Służby Bezpieczeństwa miały kontakt z racji pracy naukowej (prof. Andrzej Paczkowski, Ryszard Grajewski, autor książki o działaniach SB wobec Kościoła).

Członkowie Kolegium nie pracują na etatach, ale za diety. Kolegium wprawdzie zgłasza Sejmowi kandydata na prezesa Instytutu, ale wiadomo już, że musi on pochodzić z politycznego kontraktu, aby uzyskać w sejmowym głosowaniu 3/5 głosów i na dodatek zgodę Senatu. Poza tym Kolegium ma "zajmować stanowisko" w sprawach dotyczących przejęcia zasobów archiwalnych, ustalania zasad archiwizacji, wglądu w dokumenty, określania priorytetów w rozpatrywaniu wniosków osób i instytucji chcących zajrzeć do teczek, ustalania programów badawczych. "Zajmowanie stanowiska" jest więc po prostu opiniowaniem. Nigdzie w ustawie nie zapisano, że głos Kolegium jest w którejś z tych spraw rozstrzygający. Najważniejszym zadaniem jedenastki będzie na początek przyjęcie statutu Instytutu Pamięci Narodowej, ale dokona się to także na wniosek prezesa.

Kluczową pozycję zajmie bowiem prezes Instytutu i jego zastępcy (może ich być trzech). O to też stanowisko rozegra się zasadnicza walka, to osoba prezesa określi, czy Instytut Pamięci Narodowej już na starcie postrzegany będzie jako narzędzie walki politycznej, czy też wyrobi sobie autorytet połączony z pewnym kredytem zaufania, niezbędny instytucji, która ma - w myśl deklaracji autorów ustawy - odebrać teczki politykom i oddać je osobom pokrzywdzonym przez system totalitarny.

Polityka 33.1999 (2206) z dnia 14.08.1999; Kraj; s. 22
Reklama