Archiwum Polityki

Boska komedia

Tak. Za najtrudniejszy. Komedia może się udać tylko wówczas, kiedy podszyta jest myśleniem o śmierci. Dzieje się tak, ponieważ śmiech - w sensie filozoficznym - wyraża metafizyczną naturę człowieka. Jest manifestacją wolności. Opowiem panu anegdotę. Walter Matthau miał umierającego przyjaciela. - Ciężko ci - współczuł aktor. - To najcięższa do odegrania komedia - odpowiedział przyjaciel.

Komedia o Holocauście "Życie jest piękne" nieoczekiwanie stała się przebojem kasowym na całym świecie. Otrzymał pan za nią aż trzy Oscary, nie licząc innych prestiżowych wyróżnień. Ten sukces odmienił pana życie?

Życie może ulec zmianie nawet pod wpływem tak drobnych wydarzeń, jak wyjście na obiad do restauracji czy rozmowa z przypadkowym człowiekiem. A co dopiero pod wpływem Oscarów.

Konkretnie, co się zmieniło?

Na przykład żaden dziennikarz nie pytał mnie wcześniej, jak się czuję jako człowiek sukcesu. A teraz wszyscy chcą to wiedzieć (śmiech). Otrzymuję też więcej dowodów miłości ze strony widzów. Po moim powrocie z Los Angeles we Włoszech zapanowała euforia. Ludzie oszaleli ze szczęścia, jakby nasz kraj zdobył co najmniej mistrzostwo świata w piłce nożnej. Urządzono prawdziwy cyrk. Pod mój dom przyjeżdżały samochody z włączonymi klaksonami, w oknach wywieszano włoskie flagi, tańczono na ulicach. Jednak moje życie aż tak się nie zmieniło. Robię to samo, co zawsze.

Popularność nie stała się balastem?

Przeciwnie, poczułem niesamowity przypływ energii. Proszę sobie wyobrazić, że całuje pana kilkaset pięknych kobiet. A potem każda mówi: kocham cię. Takiego kopa daje Oscar.

Pocałunek bywa czasami krępujący.

Ale nie ten. To był pocałunek życia. Oscary nie są w tym przypadku najistotniejsze. Ważne, że film tak się wszystkim spodobał. Aż żenuję się o tym mówić. Kiedy wchodzę do baru i proszę o filiżankę kawy, słyszę, że nie muszę płacić. "To nasza nagroda dla pana" - śmieją się kelnerzy. We Włoszech tak reagują wszyscy. Każdy ma jakąś nagrodę dla mnie. Obcy ludzie zatrzymują mnie na ulicy, obejmują, chcą ze mną rozmawiać. Wzruszające, prawda? Czuję się cudownie.

Polityka 33.1999 (2206) z dnia 14.08.1999; Kultura; s. 40
Reklama