Archiwum Polityki

Dyrektor na kominie

Rekordzista - tak mówią o dyrektorze Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie. Kontrola NIK ujawniła, że podpisał najwyższy w kraju kontrakt menedżerski, dający mu prawo do miesięcznej pensji w wysokości 23,5 tys. zł. Czy szpitalowi, zarządzanemu przez tak wysoko cenionego specjalistę, powodzi się równie dobrze?

Wojewódzki Szpital Podkarpacki im. Jana Pawła II w Krośnie to typowy moloch: 800 łóżek, kilkanaście oddziałów, 1740 pracowników. Po dwudziestu latach ślamazarnej budowy obiekt oddano do użytku przed dwoma laty, a okna i kotłownia już nadają się do wymiany. Wieloma szpitalami - nawet tak dużymi - zarządzają byli lekarze. Bronisław Jędrzejowski jest z wykształcenia stomatologiem i zanim w marcu 1998 r. objął dyrektorskie stanowisko, miał prywatną praktykę i pracował w przychodni.

O kontrakcie Bronisława Jędrzejowskiego jest dziś najgłośniej, bo wojewoda (a obecnie marszałek woj. podkarpackiego) Bogdan Rzońca - partyjny kolega Jędrzejowskiego z RS AWS - okazał się najhojniejszym w Polsce właścicielem szpitala. 4 listopada wycenił pracę dyrektora na siedem średnich płac krajowych, 4 grudnia podwyższył ją na szesnaście przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń, 1 stycznia znów zmienił na dwanaście średnich, by od czerwca przyznawać pensję równą dziesięciu średnim. Co miesiąc średnia się jednak zwiększa: w styczniu wynosiła 1596 zł, a w czerwcu 1826 zł. Przez osiem miesięcy dyrektorska pensja ulegała więc ciągłym wahaniom, ale zawsze przekraczała brutto 14 tys. złotych, osiągając przynajmniej raz (w grudniu) wypomnianą przez NIK kwotę 23,5 tys. - Zawsze byliśmy zbulwersowani tak wysokim wynagrodzeniem dyrektora - skarży się Teresa Sznajder, która przewodniczy szpitalnej Solidarności. - Ale najpierw zaskoczyło nas, że wojewoda podpisał z nim kontrakt bez żadnego porozumienia ze związkami zawodowymi. Grzeczność wymagała zapytać nas o zdanie.

W szpitalu jest siedem związków zawodowych i żaden nie przyznaje się do dobrych kontaktów z dyrekcją, ale też żaden nie robi nic, by zmienić istniejący stan rzeczy. Główny zarzut to brak informacji o bieżącej sytuacji finansowej szpitala i brak szczegółów w planowanych reformach.

Polityka 33.1999 (2206) z dnia 14.08.1999; Społeczeństwo; s. 69
Reklama