Archiwum Polityki

Telechałupnicy

Co setny Polak pracuje w domu. Co piąty o tym marzy. Wprowadzona właśnie ustawa o telepracy powinna ośmielić niezdecydowanych.

W IBM Polska część pracowników nie ma własnych biurek. Rzeczy trzymają w szafkach na kółkach. Łatwo je przysunąć do blatu, który akurat jest wolny. Aż 40 proc. załogi (417 osób) wykonuje telepracę, a z firmą kontaktuje się drogą elektroniczną. Są wśród nich handlowcy i pracownicy obsługi administracyjnej. Firma daje im sprzęt komputerowy, a czasem płaci za Internet. Inicjatywa pracy w domu pojawiła się tutaj w 2001 r. Impuls dała przeprowadzona wśród pracowników ankieta. Dotyczyła równowagi między pracą a życiem osobistym. Zatrudnieni w polskiej filii IBM wiedzieli, że ich korporacja od dawna korzysta z telepracy w krajach zachodnich. I chcieli mieć podobne możliwości.

Teraz część załogi pracuje w domu 1–2 dni w tygodniu, a przez pozostałe w biurze. – Takie połączenie chroni człowieka przed alienacją, wyobcowaniem z zespołu – mówi Jolanta Jaworska, dyrektor programów publicznych w IBM Polska.

Cały czas poza firmą pracują osoby z miejscowości, gdzie IBM nie ma biur, a tylko klientów. Tworzenie miniaturowych oddziałów byłoby kosztowne. Zwierzchnicy tych pracowników przechodzą szkolenie, jak w takiej sytuacji podtrzymywać kontakty. Dom zwykle wybierają ci, którzy lubią ciszę i spokój. Zdarzają się też inne motywacje. Jacek Łęgiewicz (32 lata, dwójka małych dzieci) mieszka w podwarszawskim Wawrze. W korkach spędzał średnio 1,5–2 godzin dziennie. Teraz dwa dni w tygodniu nie musi jeździć do biura. Uważa, że to gest życzliwości pracodawcy wobec rodziny. Wprawdzie pracuje w swoim pokoju, ale jest dla bliskich pod ręką. To było szczególnie ważne, gdy żona oczekiwała dziecka.

Marta Bartnicka (34 lata, dwoje małych dzieci, trzecie w drodze) należy w IBM do grupy tych, którzy cały czas pracują poza firmą.

Polityka 49.2007 (2632) z dnia 08.12.2007; Rynek; s. 50
Reklama