Archiwum Polityki

Jednak Krzaklewski

Marian Krzaklewski podjął ostatecznie decyzję startu w wyborach prezydenckich. Jednocześnie Krzaklewski potwierdził, że nie będzie zmiany rządu, czym ustabilizował pozycję premiera Buzka, od dwóch lat przeciętnie raz w miesiącu odwoływanego przez własny obóz polityczny. Decyzja Krzaklewskiego nie jest niespodzianką. Od wyborów 1997 r. wiadomo było, że właśnie walka o prezydenturę jest jego celem. Rzecz tylko w tym, że obecnie Krzaklewski wystartuje nie jako niekwestionowany lider zwycięskiej formacji, ale jako polityk z wielu stron atakowany właśnie za nieumiejętność przewodzenia. Decyzja Krzaklewskiego jest jednak dopiero początkiem trudnej drogi. Teraz czekają go rozmowy z innymi prawicowymi politykami, by ci ustąpili mu pola zwiększając szanse na przyzwoity wynik, a także rozmowy w ramach Akcji o tym, jak przekształcić tę formację, aby była husarią, o jakiej marzy, a więc zdolną do udanego ataku, a nie taką, która ugrzęźnie w polu. Krzaklewski podjął więc ryzyko nie tylko przegranej prezydentury, ale także dalszego osłabienia swej pozycji na prawicy, ale po dwóch latach zaniechań tylko udana kampania wyborcza może powstrzymać destrukcję jego przywództwa.

Polityka 17.2000 (2242) z dnia 22.04.2000; Komentarze; s. 5
Reklama