Archiwum Polityki

Żywot Polaka przyzwoitego

Kończy się Wielki Post, ostatni moment, żeby przed rezurekcją zrobić rachunek sumienia. Szkoda, że nie może pójść do spowiedzi cała nasza Najjaśniejsza Rzeczpospolita, która miała być cnotliwa i bezgrzeszna, a, jak pokazuje życie, prowadzi się nie najlepiej. Chyba wszyscy mamy już od dawna poczucie etycznego obrzydzenia, które nie mija, wręcz przeciwnie, rośnie, gdy dzienniki regularnie informują o kolejnych aferach, kłamstwach, korupcji i nielojalności. Najbardziej zawiodły elity polityczne – również solidarnościowej proweniencji – które, chcąc nie chcąc, dostarczają wzorców zachowań.

Przekonanie o tym, że kiedy wreszcie znajdziemy się „w swoim własnym domu”, będziemy żyć godnie i przyzwoicie, było jednym z piękniejszych złudzeń roku 1989. Wydaje się, że rozstaliśmy się z nim nadmiernie łatwo. Dziś przyzwoitość utożsamiana jest często z nieudacznictwem. W sferze wartości zapanował chaos.

Znajoma doktorantka uniwersytecka poprosiła swych studentów, by napisali na kartkach, czym jest dla nich przyzwoitość? Zdaniem młodych ludzi jest to pewien sposób zachowania, zgodny z szeroko pojętą moralnością, lecz były też opinie, wprawdzie w mniejszości, zrównujące przyzwoitość z nieudolnością i życiowym ślamazarstwem. Nie jest to badanie reprezentatywne, nie można jednak wykluczyć, że sondaż przeprowadzony profesjonalnie przyniósłby zbliżone odpowiedzi. Przyzwoitość jest bowiem definiowana trochę intuicyjnie jako synonim uczciwości, prawości, postępowania w zgodzie z głoszonymi hasłami, ale też – i to jest zdobycz współczesności – jako staroświeckie pięknoduchostwo, coraz mniej przydatne w nowych czasach.

Może to zbyt daleko idące uogólnienie, ale powracają niebezpiecznie zachowania znane z czasów PRL, kiedy to (cytując uczonych) istniała potężna luka między tym co „moje” a co „państwowe” i działalność w tej pustej przestrzeni nie pociągała za sobą sankcji moralnych. Pracownik przywłaszczając sobie zakładową własność wcale nie czuł się złodziejem. Dzisiaj znowu można odnieść wrażenie, że w sferze życia publicznego etyka nie ma zastosowania. Zastanawiający powrót do przeszłości.

Różnica między czasem teraźniejszym i przeszłym jest jednak taka, że obecnie za ten stan rzeczy nie da się zwalić winy na geopolitykę i monopartię.

Polityka 17.2000 (2242) z dnia 22.04.2000; s. 17
Reklama