Jak oni to robią? Uczą się technik szybkiego czytania. Mistrzostwem, o którym mówi się po przekroczeniu 4 tys. SNM, szczycą się nieliczni. Jednak już trzy–pięciokrotne zwiększenie dotychczasowego tempa (ponad 1 tys. SNM) jest rezultatem godnym pozazdroszczenia. Taki efekt można osiągnąć po 6 tygodniach pracy: dwa razy po dwie godziny tygodniowo w grupie, pod kierunkiem trenera, a w pozostałe dni 30–60 minut ćwiczeń w domu.
Akademia Szybkiego Czytania ma już ponad 700 absolwentów w wieku od 9 do 82 lat. Założyli ją w 1991 r. Robert Buszta (33 lata, absolwent socjologii i psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Instytutu Metod Edukacji Impuls, zajmującego się doradztwem i szkoleniem w zakresie technik pracy umysłowej) i Jerzy Koziński (39 lat, absolwent i przez kilka lat pracownik naukowo-dydaktyczny SGH, ostatnio dyrektor marketingu w General Motors Polska). Samą metodę zaadaptowali z książek i bezpośredniej nauki u Tony’ego Buzana – Anglika, który przetwarza najnowszą wiedzę o twórczym potencjale naszego umysłu na techniki pomnażania jego możliwości, pobudzania procesów myślowych, doskonalenia sposobów zapamiętywania itp. Szkół szybkiego czytania są na świecie tysiące.
Z książki i z ekranu
Wiadomo, że przeciętny człowiek coraz rzadziej sięga po literaturę piękną, a czas wolny wypełniają mu media obrazkowe. Człowiek aspirujący do nowoczesności szuka wielu potrzebnych mu informacji w Internecie, a w jego prywatnej bibliotece zapisy na CD zaczynają konkurować z książkami. Czy czytanie ma przyszłość? – zapyta entuzjasta nowych nośników informacji.
O to możemy być spokojni, ponieważ – bez względu na zmiany technologii przekazu – ucząc się, studiując, dokształcając i pracując umysłowo stale czytamy.