Archiwum Polityki

Narodnicy i zapadnicy

Spośród wielu partii, które liczyły się w Polsce po 1989 r., pozostały tylko dwie: PO i PiS. Czyżby już było pozamiatane i wreszcie wyłonił się, tak wymarzony, dwubiegunowy system polityczny – na podobieństwo amerykańskich republikanów i demokratów? Nic bardziej mylnego.

Trudno mówić o końcu partyjnej historii Polski; wyraźnie znajdujemy się w okresie przejściowym. A Prawo i Sprawiedliwość tak mocno zakwasiło polityczną glebę, wpuściło antydemokratyczne toksyny, że teraz muszą być cierpliwie usuwane w ubraniach ochronnych, aż do zrywania gruntu. Dopóki istnieje groźba powrotu PiS do władzy – w takiej postaci, jaką znamy – polska polityka znajduje się w stanie nadzwyczajnym, wywołując nadzwyczajną mobilizację elektoratu wokół Platformy Obywatelskiej. Ale nadzwyczajne stany, z definicji, są przejściowe – nawet jeśli Jarosław Kaczyński robi wiele, aby poparcie dla PO rosło do poziomu nienotowanego w naszej najnowszej historii (60 proc. w połowie marca). Jak zatem może ewoluować nasz system partyjny?

Pozory i imitacje

PO i PiS mają wspólne korzenie solidarnościowe i wyrosły stosunkowo niedawno na jednej aferze – Rywina i na haśle odrzucenia III RP. Na zgliszczach lewicowej formacji Leszka Millera wykorzystały koniunkturę, która utworzyła się dla idei prawicowych i konserwatywnych, a nawet wydawało się, że niebawem połączą się w jeden obóz pod szyldem IV RP. Walka, którą ze sobą stoczyły o władzę, sposób jej sprawowania, a także o treść polityki, doprowadziła jednak do sytuacji, że teraz stoją naprzeciw siebie jak dwie wrogie i nienawidzące się armie. Takiego stężenia wzajemnych niechęci, urazów, nieufności i czystej nienawiści nie było chyba nigdy wcześniej w latach 90., nawet między postkomunistyczną lewicą i postsolidarnościową prawicą. Drogi PO i PiS rozeszły się nieodwołalnie tyleż z powodów taktyczno-politycznych i ambicji liderów, co zasadniczych różnic w postrzeganiu państwa i społeczeństwa. Być może elektoraty dostrzegły to wcześniej niż partyjni przywódcy.

Stając przeciwko sobie obie formacje pozornie odtworzyły proces znany w nowoczesnej Europie, w której tradycyjne partie lewicowe i prawicowe w wieloletniej i powolnej, lecz bardzo konsekwentnie postępującej przemianie odchodziły od klasycznych, historycznych już haseł i identyfikacji ideowych, by dostosować się do zmieniającej się rzeczywistości społecznej, ekonomicznej oraz do oczekiwań i gustów wyborców.

Polityka 12.2008 (2646) z dnia 22.03.2008; kraj; s. 20
Reklama