Archiwum Polityki

Mosty czy mury

Papieże rzadko trafiają na ołtarze. Kandydatów na swoich świętych i błogosławionych Kościół poddaje długiej i dokładnej „lustracji”. Mają być wzorem i przykładem dla miliarda wiernych. Na wieść, że Jan Paweł II beatyfikuje dwóch swych poprzedników – Piusa IX i Jana XXIII – rozgorzała dyskusja. O „dobrego papieża Jana” nikt się nie spiera – podbił serca wierzących i ateistów. Z Piusem IX sprawa ma się znacznie gorzej. W dwa dni po beatyfikacji Piusa kardynał Ratzinger, strażnik czystości doktryny Kościoła, ogłosił, że tylko wiara katolicka prowadzi w pełni do zbawienia. Pius by temu przyklasnął, ale Jan?

Świat zachodzi w głowę, po co Kościołowi beatyfikacja Pio Nono, Piusa IX. Papież Wojtyła nieraz zaskakiwał, ale sens jego poczynań był zwykle jasny. Gdy jako pierwszy papież w historii poszedł się modlić do rzymskiej synagogi, każdy rozumiał wymowę tego gestu dobrej woli. Niedawna podróż Jana Pawła do Ziemi Świętej miała podobnie jasną wymowę dla chrześcijan i dla Żydów. Na fali ówczesnych emocji trudno było uwierzyć, że 3 września, zaledwie pół roku po tamtej historycznej pielgrzymce i po równie świeżych przeprosinach papieża za grzech antysemityzmu, Jan Paweł ogłosi błogosławionym Piusa IX. Przecież musi to zostać odebrane jako krok wstecz na drodze do pojednania żydowsko-katolickiego. Pius IX fatalnie zapisał się w pamięci żydowskiej jako „papież-porywacz”, gorsze notowania ma tylko Pius XII, papież milczenia o Holocauście.

Czerwcową nocą 1858 r. papieska policja – istniało jeszcze państwo kościelne, którego absolutnym władcą był wtedy Pius IX – wdarła się do domu bolońskiej rodziny żydowskiej Mortarów. Przyszli po sześcioletniego chłopca Edgardo. Nie pomogły protesty ojca ani rozpaczliwy płacz matki. Edgarda zawieziono do Rzymu, na dwór papieża. Nie wrócił nigdy. Z matką zobaczył się jeszcze jeden raz. Pio Nono otoczył go czułą opieką. Edgardo został księdzem, był nawet świadkiem w procesie beatyfikacyjnym Piusa rozpoczętym już w 1907 r. Zmarł w Belgii w 1940 r. jako 88-letni starzec, tuż przed wkroczeniem wojsk Hitlera.

Chłopca odebrano rodzinie, bo w sekrecie przed chlebodawcami ochrzciła go służąca-katoliczka, gdy Edgardo zachorował, jak się wydawało, śmiertelnie. W państwie kościelnym Piusa IX było nie do pomyślenia, by ochrzczone dziecko mogło się wychowywać w rodzinie żydowskiej. Sprawa Edgarda nabrała wielkiego rozgłosu.

Polityka 38.2000 (2263) z dnia 16.09.2000; Społeczeństwo; s. 66
Reklama