Olimpijski ogień, po wielu perypetiach, dotarł wreszcie do Chin. I od tej pory głównym kłopotem organizatorów i ochroniarzy w niebieskich dresach wydaje się ten, jak okiełznać entuzjazm wiwatujących tłumów. Liczne komentarze wskazują, że oto rodzi się chiński ludowy sen o potędze. Do tej pory wystarczało, że ludzie się bogacili, a kraj szybko zmieniał. Reakcją na kłopoty z olimpijską sztafetą i na cudzoziemców, którzy chcieli ukraść święto, jest bezprzykładny wybuch dumy narodowej i poczucia wielkości. Takie emocje były dotychczas przez władze starannie tonowane, teraz to się już nie uda, a jeszcze przez nami olimpiada i spodziewane liczne sukcesy chińskich sportowców. Nic już nie będzie takie jak dotąd.
Polityka
19.2008
(2653) z dnia 10.05.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11