Archiwum Polityki

Lampasy i zarękawki

Ostatnia awantura o nominacje generalskie między Pałacem Prezydenckim i małym pałacykiem przy ulicy Klonowej, w którym urzęduje minister obrony Bogdan Klich, zachęca, żeby polskiej generalicji przyjrzeć się z bliska. Czeka nas tu sporo zaskoczeń.

Podczas dwuletnich rządów PiS z wojska odeszła prawie połowa ówczesnych generałów, a jednym z ważniejszych ku temu powodów były ich związki ze specsłużbami Ludowego Wojska Polskiego oraz fakt ukończenia radzieckich akademii wojskowych. Kierunek był wyraźny – podczas ostatniej uroczystości wręczania awansów generalskich, jeszcze na wniosek ministra Aleksandra Szczygły, żaden z nominowanych generałów nie był absolwentem wrażych akademii. Generalskie szlify dostał za to Witold Marczuk, oceanograf i komendant straży miejskiej w Warszawie z czasów, kiedy jej prezydentem był Lech Kaczyński. Gdy Kaczyński został prezydentem RP, Marczuk został szefem ABW, a później szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Tuż przed odwołaniem ze stanowiska przez nową ekipę – prezydent awansował go na generała brygady.

Dlaczego Lech Kaczyński odrzucił ministrowi Klichowi aż tyle generalskich wniosków? Czy był to wyraz dezaprobaty wobec nielubianego dziś przez prezydenckie otoczenie gen. Janusza Bojarskiego, dyrektora Departamentu Kadr MON, który w imieniu ministra obrony przygotował wnioski o nominacje? Pretekstem do odrzucenia prawie całej listy mogło być też to, że wśród 15 kandydatów było aż pięciu absolwentów radzieckich uczelni, choć tu konsekwencji zabrakło, bo jedna taka kandydatura przeszła. Trudno przypuszczać, by ostatnie posunięcia zwierzchnika armii miały służyć porządkowaniu korpusu generalskiego. Dotychczasowe decyzje prezydenta raczej pogłębiały bałagan, czemu sprzyjał przepis w tzw. ustawie pragmatycznej mówiący, że zasada tożsamości stopnia wojskowego z zajmowanym stanowiskiem nie obowiązuje na etatach generalskich. Na niektórych stanowiskach przestrzegany, a na innych nie. Dużo zamieszania w generalskich szergach wywołuje też praktyka błyskawicznego awansowania niektórych oficerów.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Kraj; s. 26
Reklama