Archiwum Polityki

Imigranci do czarnej roboty

Marek Ostrowski przesadził z uogólnieniem, pisząc (...) [„Kulą w płot”, POLITYKA 16], że Ameryka najchętniej pozbyłaby się swoich 12 mln nielegalnych imigrantów.

(...) Nie ma chyba bardziej dzielącego społeczeństwo amerykańskie tematu niż właśnie kwestia imigracji. (...) Trzeba sobie jasno powiedzieć: w wielkich amerykańskich miastach, a już w Nowym Jorku w szczególności, doszłoby do paraliżu, gdyby pewnego dnia nielegalni imigranci nie przyszli do pracy. To oni bowiem są wykonawcami wszystkich nisko płatnych zawodów, których Amerykanin nie chce tknąć. (...) Oczywiście, recesja sprzyja nastrojom ksenofobicznym, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że nagle Amerykanie rzucą się masowo do pracy przy zmywaku na zapleczu restauracji. (...) Zachowanie status quo jest dla obywateli amerykańskich po prostu wygodne.

Marcin Poznań,

Nowy Jork

 

Od autora:

Czytelnik ma rację: uogólnienie idzie za daleko – na pewno nie cała Ameryka chciałaby się nielegalnych imigrantów pozbyć. Cytuję zresztą biznesmenów, którzy narzekają na brak rąk do pracy i uważają przepisy federalne za zbyt restrykcyjne, wręcz idiotyczne. Ale czy rzeczywiście – jak pisze czytelnik – „zachowanie status quo jest dla obywateli amerykańskich po prostu wygodne”? Skoro tak, to dlaczego wzrasta liczba deportacji ludzi, którzy już się w Ameryce urządzili, mają pracę, często dom i dzieci, a jedyne ich przewinienie wobec prawa polega na tym, że przebywają w USA bez odpowiednich papierów? I dlaczego tak drastycznie zwiększyła się w całych Stanach liczba stowarzyszeń i ugrupowań jawnie wrogich obcym?

Marek Ostrowski

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Do i od redakcji; s. 123
Reklama