Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Czy przeżyjemy rok 3000?

Jak będzie wyglądać świat w 3000 r.? Perspektywa z pozoru tak odległa, że nic sensownego na ten temat powiedzieć się nie da. A jednak... Niewykluczone, że w 3000 r. żyć będą niektórzy spośród żyjących obecnie. A także – niektórzy spośród nieżyjących. To tylko jeden, w dodatku najprostszy z powodów, dla których dziś warto się zastanowić nad wizją świata za kolejne tysiąc lat.

Zmarły w 1996 r. Walt Disney polecił zamrozić w odpowiednich warunkach swe ciało, by w przyszłości, dzięki osiągnięciom nauki i medycyny, można je było przywrócić do życia. Nie on jeden tak postąpił, a sensowność takiego zabiegu, dostępnego w USA, choć rzecz jasna kosztownego, znajduje całkiem mocne uzasadnienie w osiągnięciach nauki współczesnej.

Można przyjąć za pewne, a przynajmniej wysoce prawdopodobne, że stan wiedzy i technologii, który pozwoli w przyszłości na ożywianie odpowiednio zakonserwowanych nieboszczyków, umożliwi też zapewnienie życiu trwałości. Horyzont tysiąca lat wydaje się całkiem stosowny – nie za długi i nie za krótki – dla rozwiązania wszystkich problemów związanych z techniczną realizacją ludzkiego marzenia o nieśmiertelności. Zważywszy na zaawansowanie badań nad procesami starzenia się i możliwościami powstrzymania owych procesów – jakaś forma realizacji owego marzenia może stać się dostępna – zapewne za odpowiednią opłatą – już u początków tysiąclecia, w XXI wieku, całkiem niedługo. Pewnie jednak nie później niż do 3000 r. Kto dożyje – w stanie naturalnym lub zamrożonym – zobaczy. Proszę jednak odwrócić wzrok od zamrażarki. Mamy tu myśleć nie o sobie, ale o świecie 3000 r.

Polityka 53.2000 (2278) z dnia 30.12.2000; s. 91
Reklama