Archiwum Polityki

Klub Obiboków i Leserów

Jan Rokita demonstracyjnie złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, uznał bowiem, że w sytuacji permanentnego braku kworum pracować się nie da. Nie bawiąc się w dyplomatyczne wybiegi nazwał część swych kolegów posłów obibokami i leserami. Niewielu się oburzyło, bo też trudno się oburzać na kogoś, kto mówi prawdę. Weźmy przykłady z minionego tygodnia. Sejm miał wybrać nowego prezesa NIK i nie wybrał. Przewodniczący komisji, która miała zaopiniować kandydatów do tej funkcji, były marszałek Józef Zych udawał chorobę, by komisji nie zebrać. Podobno politycy jeszcze się w tej sprawie nie dogadali, co nie zmienia faktu, że komisja powinna była ocenić zalety kandydatów. Kompromitacją wnioskodawców zakończyło się posiedzenie komisji opiniującej wniosek o wotum nieufności dla minister skarbu Aldony Kameli-Sowińskiej. Wycofał się ze swych obowiązków poseł sprawozdawca. Okazało się, po raz kolejny zresztą, że grupa parlamentarzystów, łącznie z inicjatorem przedsięwzięcia nie wiedziała, co podpisuje. Następnie okazało się, że grupa posłów SLD nie wiedziała, za czym głosuje i nie przyznała ojcom wychowującym dzieci prawa do zasiłku. Parlamentarzyści na następnym posiedzeniu będą tracić czas raz jeszcze, od początku pracując nad ustawą, by uchwalić rzecz oczywistą. Tak więc posłowie uczynkami potwierdzili słowa posła Rokity. Kompromitacja w Sejmie goni kompromitację.

Polityka 26.2001 (2304) z dnia 30.06.2001; Komentarze; s. 13
Reklama