Może tym razem porozmawiamy sobie tak po prostu spokojnie o tym, co naprawdę jest ważne?
A możemy niespokojnie?
Możemy, jak najbardziej. Pan się śmieje, a ja rzeczywiście jestem niespokojna, bo przy okazji 90 urodzin miałabym ochotę pytać pana nie o poezję, ale o pańskie życie. Łatwiej i bezpieczniej rozmawiałoby się o literaturze, ale ta pięknie okrągła rocznica nasuwa myśl, że co nieco pan już w życiu widział i trochę doświadczył. Może zechciałby się pan podzielić ze mną swoimi doświadczeniami?
Kiedy o życiu ja mam mało do powiedzenia. Tak niespodziewane rzeczy mi się przytrafiły, że stale się dziwię. Tylko się dziwię.
Stale się dziwić to ogromna wartość. Na swoje 88 urodziny pisał pan: ocalony, bo z nim wieczne i boskie zdziwienie. Gdyby pan miał opisać swoje dziwne życie, jakim rodzajem literackim by się pan posłużył: jakie było – liryczne, epickie, dramatyczne? Czy może potrzebna byłaby forma pojemna, obejmująca wszystkie trzy rodzaje?
Zawsze szukałem formy pojemnej, ale przede wszystkim poetyckiej. Ciągle trwa moja pogoń za własnym ogonem.
Czy jest pan dziś bliżej własnego ogona niż 9O lat temu?
Chyba jednak bliżej. Jeśli chodzi o moje życie, to bardzo cenna dla mnie była młodość w Wilnie. Odczułem wielką ulgę, kiedy Wilno przestało być odgrodzone od świata hermetyczną granicą. Nie znaczy to, że chcę czy muszę tam często jeździć. Wystarcza mi świadomość, że Wilno jest tak blisko Europy jak kiedyś.
W czym kryje się niezwykłość tego miasta? Może po prostu miasta młodości są zawsze najpiękniejsze?
Nawet ci, którzy dziś jeżdżą do Wilna, podkreślają, że jest coś magicznego w jego aurze. Młodość w takim miejscu jest skarbem na całe życie, choć kiedy się jej doświadcza, człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie to jest niezwykłe.