Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

„Desperados”

Oto zaledwie fragmenty niezwykle obfitej korespondencji po Raporcie „Desperados” o sytuacji młodych naukowców (POLITYKA 10) oraz audycji „Puls Trójki” z udziałem autorów naszej publikacji. Audycję nadał przed dwoma tygodniami program III PR, przyłączając się w ten sposób do zapoczątkowanej przez nas akcji „Zostańcie z nami”. Reakcja czytelników i słuchaczy robi wrażenie: na polskich uczelniach dzieje się źle, a problem nie kończy się na głodowych pensjach. Obiecujemy, że do rozmaitych wątków poruszanych w listach będziemy wracać i na naszych łamach, i na falach Trójki. Dziękujemy wszystkim, którzy poparli nasz pomysł stypendialny, zwłaszcza zaś tym z Państwa, którzy zadeklarowali przyłączenie się do nas poprzez ufundowanie kolejnych stypendiów.

 

(...) Sama jestem Desperado (asystent ze stopniem magistra, praca doktorska w trakcie pisania) i uważam, że powinno być nas więcej. W przeciwnym bowiem wypadku, kto będzie uczył w przyszłości? Kim będziemy za powiedzmy 50 lat, kiedy ostatni Desperados wymrą śmiercią naturalną? To przecież głupota spowodowała większość problemów naszego kraju w całej jego historii. Ale niestety Polak to takie stworzenie, które nie potrafi uczyć się na własnych błędach. Podsumowując: grozi nam przekształcenie się w kraj niedouczonych troglodytów, pomimo wzrostu odsetka osób studiujących (ucząc na studiach zaocznych w prywatnej szkole wyższej dokładnie wiem, jaki jest przeciętny poziom takich studentów). A teraz, jeśli mogę pozwolić sobie na odrobinę wisielczego humoru, rada dla tych, którzy pomimo wiadomej sytuacji myślą o karierze naukowej: bogato wyjść za mąż bądź się ożenić. Sytuacja bowiem nie ulegnie zmianie – niech nikt się nie łudzi.

Młoda Desperada

 

Jestem doktorantką w Toruniu, na 4 roku studiów. Dostaję 844 zł miesięcznie stypendium. Nie wszyscy wiedzą, że uczelnia nie płaci za doktorantów ZUS, nie mam więc na razie ani złotówki uskładanej na emeryturę, a mam już 29 lat. (...) Średnio w pracy spędzam 8–9 godz. Potem kilka godzin pracuję w domu na pożyczonym komputerze. Na rozwój własny poza dziedziną, którą uprawiam, nie mam czasu ani pieniędzy (kino, teatr, nowe książki itp.). Doprawdy, odradzam wszystkim studia doktoranckie, są przedłużeniem młodości i dają spełnienie przez średnio 2 lata, potem człowiek się otrząsa, ale jest za późno, zrezygnować nie można, bo trzeba będzie zwrócić uczelni pobrane stypendium.

Kasia

 

Jesteśmy trzema studentkami pierwszego roku studiów doktoranckich kierunku biologia molekularna na Uniwersytecie Wrocławskim.

Polityka 12.2001 (2290) z dnia 24.03.2001; Nauka; s. 74
Reklama