Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kryzys wieku średniego

Unia nie ma nastroju na ambitniejsze projekty, ale ma dużo do przemyślenia.

Osiem lat temu Joschka Fischer wygłosił słynne przemówienie na Uniwersytecie Humboldta, w którym opowiadał się za tym, żeby Europę dokończyć i nareszcie powiedzieć, dokąd w istocie zmierza. W tym rozumieniu Europa była projektem politycznym, a jego punktem docelowym miał być europejski federalizm. Stąd (nieudana) próba nadania Europie konstytucji. Francuzi i Holendrzy przestraszyli się polskiego hydraulika i chińskiej szwaczki. Dzisiaj króluje pragmatyzm, a nie bezustanne poszukiwanie dla Europy wyższych, bardziej uduchowionych celów.

Integracja europejska jest dzisiaj oparta w największym stopniu na wzajemnej inspiracji. Ma ona sprawić, że będziemy korzystać z najlepszych wzorców z własnej woli, a niekoniecznie w wyniku przymuszenia. Stąd rola Wielkiej Brytanii, która nigdy nie grzeszyła zbytnim sentymentem do integracji europejskiej, ale jest dzisiaj pod wieloma względami, zwłaszcza gospodarczo, przykładem dla innych. Stąd miano największego think-tanku w Europie, jaki przypisuje się ostatnio Komisji Europejskiej. Komisja daje wskazówki, prezentuje przykłady rozwiązań, ale ich zastosowanie zostawia państwom członkowskim.

W sprawach gospodarczych klasyczna integracja doszła do ściany.

Częściowo dlatego, że w niektórych obszarach, jak w polityce społecznej, za najskuteczniejsze uznaje się działanie na poziomie państw członkowskich. Częściowo, ponieważ w takich dziedzinach jak polityka podatkowa przeważa opinia o zaletach konkurencji między państwami członkowskimi, a nie ujednolicania stawek.

Po części nowy model jest funkcją zmienionych realiów, ale w pewnej mierze wynika także z braku odwagi politycznej. Europa nie jest w nastroju do podjęcia bardziej ambitnych projektów, bo nikt nie ma dostatecznie dużo determinacji, by je sprzedać.

Polityka 16.2008 (2650) z dnia 19.04.2008; Świat; s. 54
Reklama