Spośród dwóch kandydatów wskazanych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego prezydent Lech Kaczyński na prezesa TK wybrał dr. Bohdana Zdziennickiego (64 l.). Od lat łączy on pracę naukową z praktyką sędziowską i legislacyjną (był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie SLD-PSL). W latach 70. zajmował się prawną stroną kontraktacji płodów rolnych. Był asystentem prof. Andrzeja Stelmachowskiego (dziś doradcy prezydenta RP), z którym napisał wielokrotnie wznawiany podręcznik prawa rolnego. Zdziennicki jako asystent na UW miał okazję uczyć Lecha Kaczyńskiego prawa, o czym prezydent grzecznie przypomniał podczas wręczania mu nominacji. Nie wspomniał już natomiast o tym, że kiedy 13 listopada 2001 r. dr. Zdziennickiego z rekomendacji SLD wybierano na sędziego TK, to on, jego brat Jarosław i cały klub poselski PiS głosowali przeciwko tej kandydaturze. Przed rokiem sędzia Zdziennicki w orzeczeniu TK dotyczącym ustawy lustracyjnej zajął wobec niej najbardziej radykalne stanowisko. W zdaniu odrębnym stwierdził, że w całości jest ona niezgodna z konstytucją. Prezydentowi to dziś nie wadzi. Wybrał tego kandydata, choć drugi – sędzia Janusz Niemcewicz (obecny wiceprezes TK, wcześniej związany z Unią Wolności) – podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK otrzymał więcej głosów niż Zdziennicki (13 i 10). Po raz pierwszy w historii wyborów prezesa TK prezydent te poufne dotąd wyniki głosowania ujawnił. M. H.