Rosnąca w Niemczech frakcja eszett, podwójnego s pisanego jako jedna litera, odniosła ważne zwycięstwo. ISO, światowa organizacja standaryzacji, nadała ß status „specjalnej spółgłoski w językach zachodnioeuropejskich”. To jednocześnie cios w reformatorów niemieckiej pisowni, którzy znacznie ograniczyli jej zastosowanie, a najchętniej wyrzuciliby ją na śmietnik. Szwajcarzy ze swojej niemczyzny wyeliminowali ß całkowicie. Powody padają racjonalne: ß jest nieekonomiczne w druku, bo ma wysokość dużej litery. A obrońcy jak to obrońcy: strzegą ß, bo po prostu jest, należy do dziedzictwa języka pisanego, germańskiej specyfiki, ma też urodę graficzną. Decyzja ISO oznacza, że stróżom ß łatwiej będzie ją wprowadzić na klawiatury komputerów i do komputerowych programów. Ale trafiło na trudnego przeciwnika, który chciałby wszystko, co na jego drodze, uprościć i standaryzować, przy okazji pozbawiając Skandynawów æ, ø, å, bo też zawadzają i są bardzo nieekonomiczne.