Parę dni temu szef SLD Grzegorz Napieralski złożył doniesienie, że w Sejmie doszło do złodziejstwa w biały dzień. Złodziejstwa dokonano na szkodę kierowanej przez niego partii, a ukradzionym dobrem jest pomysł debaty na temat szerzącej się w kraju drożyzny. Otóż – jak zapewnia Napieralski – SLD chciał taką debatę jak najszybciej podjąć, ale nie zdążył, bo został uprzedzony przez PiS, który, jak wiadomo, do podejmowania debaty na temat drożyzny nie ma moralnego prawa, bo drożyzna ta zaczęła się jeszcze za jego rządów.
Trzeba powiedzieć, że PiS wygrał o włos, gdyż w osobie dopingowanego przez kolegów posła Cymańskiego szybciej dotarł do sejmowej mównicy, z której natychmiast zgłosił wniosek w sprawie debaty. Przewodniczący Napieralski, chociaż młodszy, spóźnił się, co niestety potwierdza opinię, że w sytuacjach podbramkowych brakuje mu refleksu, a w dodatku jest słabszy taktycznie i niesłusznie zlekceważył przeciwnika, o którym nie od dziś wiadomo, że chodzi szybciej, niż myśli.