Archiwum Polityki

McCain do IPN

Ze wzruszeniem obejrzałem przemówienie sen. McCaina, w którym akceptował nominację Partii Republikańskiej na kandydata w wyborach prezydenckich. Pięknie mówił, zwłaszcza o swojej wietnamskiej niewoli, której przebieg wszyscy w Ameryce znają. McCain został zestrzelony nad Wietnamem. Wietnamscy żołnierze, którzy go znaleźli, omal go nie zamordowali. W niewoli był dręczony i torturowany, dopóki jego oprawcy nie dowiedzieli się, że jego ojciec jest czterogwiazdkowym admirałem. Wtedy zaoferowali mu wolność. Ameryka jest dumna z tego, że McCain odrzucił propozycję wcześniejszego zwolnienia, bo Wietnamczycy nie zgodzili się wraz z nim zwolnić innych amerykańskich pilotów.

Kiedy McCain opowiadał swoją wzruszającą historię, Amerykanie bili mu brawo. Wtedy pomyślałem: zaraz, zaraz. A gdzie jest prezes Kurtyka? Gdzie doktorzy Cenckiewicz i Gontarczyk? Gdzie prezes Wildstein i redaktor Ziemkiewicz? Czy w USA nie mają żadnego urzędu pamięci narodowej? Czy cała ta nasza kochana Ameryka naprawdę już tak nisko upadła, że nie ma tam jednego sprawiedliwego, który by się umiał z tym fałszywym i niesłusznie czczonym bohaterem rozprawić tak, jak Polacy umieją się rozprawić choćby z Lechem Wałęsą?

Bo przecież McCain zrobił coś znacznie gorszego niż to, o co Wałęsę oskarżają jego prześladowcy. Załamał się w śledztwie i w szczytowym momencie wojny podpisał samooskarżające, antyamerykańskie oświadczenie, które mu podsunęła wietnamska bezpieka. Czy to nie było gorsze od najgorszej lojalki lub deklaracji współpracy? Mimo to, gdy po latach niewoli wrócił do Ameryki, został z honorami przyjęty przez prezydenta Nixona, a Amerykanie do dziś uważają go za bohatera. Zamiast skoncentrować pamięć na sprawie naprawdę ważnej, za jaką w Polsce słusznie uważa się choćby najkrótsze chwile ludzkiej słabości, naiwni jankesi nasładzają się tym, że szczwany McCain przesiedział parę lat w wietnamskim więzieniu (gdy inni dalej walczyli!

Polityka 37.2008 (2671) z dnia 13.09.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 9
Reklama