Wielki historyk literatury, profesor Julian Krzyżanowski był Cyganem? Nie, ale Cyganem był profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu Marek Kwiek, autor znakomitego podręcznika akustyki teoretycznej. Zginął na początku lat 60. w katastrofie lotniczej, wracając z międzynarodowej konferencji fizyków-teoretyków, która odbywała się w Berlinie. Przybierane przez nich nazwiska nie miały w społeczeństwie cygańskim żadnego znaczenia. Miały je natomiast imiona, zwłaszcza wśród Lowarów (koniarzy z Węgier, lo znaczy koń). Imiona te – jak pisze Francuz z Antwerpii Jan Yoors, który żył wśród Cyganów – mają charakter sprośny i wiążą się z erekcją: Karbaro, Midżloli i Porado.
Kwiek, król Kełderaszy
Wyszli z Radżastanu, czemu trudno się dziwić, bo Radżastan i Gudżarat – dziś graniczne stany Indii – półtora tysiąca lat temu były rejonem gorącego pogranicza, które najeżdżali Grecy i Arabowie. W Indiach prowadzili i prowadzą osiadły tryb życia. Wtedy jednak, kiedy ruszyli na Zachód, karawany z Grecji do Indii potrzebowały trzech miesięcy na pokonanie drogi. Handel kwitł, o czym świadczy mnóstwo monet greckich znajdowanych do dziś w Indiach. Ludzi pogranicza ciekawił świat, wybrali się więc z Grekami nad Morze Śródziemne. Tak się zaczęły wędrówki. Wydawało im się, że za horyzontem może być lepiej niż w miejscu, w którym rozbili namioty. I tak już zostało: zawsze gdzieś jest lepiej niż tu. Zresztą dziś już nie ma dokąd iść, wszystko odkryte, podzielone, zasiedlone. I Cyganie, których zaczęto nazywać poprawniej Romami, musieli wędrówki porzucić. Dziś tabor w lasach to coś niezwykłego.
W Radżastanie istnieją do dziś wioski cygańskie, skąd niegdyś wywędrowali. Nie różnią się od innych wiosek indyjskich tego stanu. Na Cyganach nie ciążą żadne negatywne konotacje, choć niektórym nie zbywa na ekstrawagancji.