Wśród polskich kowbojów jest pewna specyficzna kategoria. To doskonali ojcowie zahukanych dzieci. Ludzie sukcesu, wysportowani, przystojni. I tylko dzieci ciapowate jakieś. Doskonali ojcowie liczą, że kowbojstwo przywróci je do pionu.
Polakowi było nawet trudniej niż tamtym kowbojom, którzy swego czasu przemierzali amerykańską prerię. Na przykład to: pędził stado koni przez Kazachstan i aresztowano mu wszystkich pracowników. Banknoty dolarowe załatwiały wtedy każdy większy problem. Tyle że z Rosjanami zwykle trzeba się jeszcze napić. A nie ma nic trudniejszego niż jazda konno na kacu po stepie.
Gdyby dawali jakieś glejty na dowód, że się jest kowbojem, to Jerzy Ożga, z doświadczeniem z Kazachstanu, musiałby go mieć.
Polityka
37.2008
(2671) z dnia 13.09.2008;
Na własne oczy;
s. 116