Archiwum Polityki

Nasz drogi klient

Gospodarka zwolniła. Dramatycznie spadły wskaźniki wzrostu ekonomicznego, produkcji przemysłowej i popytu ludności. W ostatnich miesiącach ratował nas jeszcze eksport, ale to też nie musi trwać długo. Minister finansów zieje pesymizmem, szef parlamentarnej opozycji widzi Polskę na krawędzi kryzysu. Jak schłodzenie gospodarki, trudny pieniądz, ograniczenia budżetowe i wysokie stopy procentowe wpływają na nasze życie codzienne? Czy to już kryzys?

Najbardziej deficytowy towar to klient – mówi Jarosław Nawrocki, właściciel sklepu sportowego na krakowskim Rynku Głównym. Jeżeli brakuje klientów nawet na rynku, to co dopiero mówić o peryferiach! – Dzieje się coś dziwnego – zauważa jeden z naszych rozmówców – wszyscy wszystkim są winni pieniądze.

Wciąż wysokie stopy procentowe zmuszają do rewizji ambitnych planów rodzinnych, jeszcze niedawno finansowanych kredytem: kupna mieszkania, budowy domu, wymiany samochodu na nowszy. W gazetach pełno ogłoszeń o mieszkaniach, do których można się wprowadzić choćby jutro, o wakacjach w Tunezji tańszych niż w Łebie, o autach po cenach standardowych, choć wyposażonych w niezliczone bajery. A na pierwszych stronach informacje o kolejnych bankructwach, zwolnieniach, plajtach.

Pustostany

Dawniej sprzedawało się pięć mieszkań dziennie, teraz jedno na miesiąc – informują, może z pewną przesadą, w jednej z warszawskich firm budowlanych. Ludzie szukają mieszkań tańszych, więc i mniejszych: 2 lata temu średnie miało 80 m kw., teraz 60, czyli duże dwa pokoje. Chętnie biorą kawalerki, a pięć pokoi może czekać na klienta i rok – chociaż firmy załatwiają albo same oferują kredyt, odraczają pierwszą wpłatę itd. – Musieliśmy przeprojektować nowy budynek, żeby mieć mniejsze lokale, bo na takie właśnie jest popyt – mówi Kazimiera Szerszeniewska, prezes Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej; właśnie dostała z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego pismo ostrzegające, żeby się nie rozpędzać z kredytami, bo cięcia wydatków budżetu na pewno nie ominą budownictwa.

Potrzeby są nadal ogromne.

Polityka 30.2001 (2308) z dnia 28.07.2001; Gospodarka; s. 59
Reklama