Przy milczącej aprobacie większości Sejm znowelizował ustawę budżetową, powiększając deficyt z pierwotnych 20,5 do 29,1 mld zł. Oznacza to, że co szósta złotówka, jaką wyda w tym roku państwo, będzie pożyczona i powiększy już i tak ogromny dług z lat poprzednich. Dysproporcja między rosnącym długiem publicznym a malejącymi dochodami budżetu stała się niebezpieczna. Jednak mimo zapaści finansów publicznych, pogłębionej jeszcze przez powódź, posłowie nie kwapili się do dyskusji nad gwałtownie niezbędnym programem sanacji państwa. Przed wyborami mają do załatwienia ważniejsze – dla nich – sprawy. Jak np. rozważania o niezbędności lub nie kasków dla rowerzystów. Napędzi to pieniędzy zarówno firmom, które się tą certyfikacją będą zajmować, jak i urzędnikom przydzielającym im koncesje. Coraz większą grozą napawa fakt, że to co ważne dla kraju i społeczeństwa, wydaje się tak mało istotne jego reprezentantom. I odwrotnie.
Polityka
31.2001
(2309) z dnia 04.08.2001;
Komentarze;
s. 13
Reklama