Archiwum Polityki

Kury na ostro

[dla koneserów]

Poprzednia płyta zespołu Tymona Tymańskiego – „P.O.L.O.V.I.R.U.S” – była z pewnością jednym z najważniejszych rodzimych wydarzeń muzycznych lat 90. i wciąż stanowi niedościgły wzór pastiszu, parodii w polskim rocku. Kolejna studyjna płyta Kur powstawała w długich bólach i wielu zastanawiało się, czy Tymański, tegoroczny laureat Paszportu „Polityki”, poradzi sobie z presją oczekiwań wznieconych poprzednim albumem.

„100 lat undergroundu” pokazuje inne, o wiele mniej jajcarskie oblicze zespołu wzmocnionego przez DJ Scissorkicksa, czyli Anthony Chapmana. Muzycy stworzyli 12 podobnych, świetnie zaaranżowanych utworów odwołujących się głównie do techno i hip-hopu. Szczególnego znaczenia nabrały teksty Tymańskiego w ostrym tonie komentujące polską rzeczywistość. Album otwiera „Telekomunikacja”, która z pewnością byłaby przebojem, gdyby nie wysoce niecenzuralny refren. W „2001” Tymon z kolei śpiewa tak: „Bezrobocie bieda z nędzą po miastach i wsiach/gangi tłuków łupią kraj i posyłają się w piach/Syte mendy siedzą cicho licząc swój brudny szmal/czasem czepia się pikusiów takich jak ty czy ja”. I podobny klimat odnajdujemy w utworach kolejnych – „Trujmieście” czy interwencyjnym „Wypuśćcie Ryśka Matuszewskiego”. Bodaj jedynym wyłomem przypominającym czasy dawnych Kur jest tu kompozycja „Ponoć Kazik”, gdzie Tymański zastanawia się, czy lider Kultu żyje poniżej czy też powyżej minimum socjalnego. I jest także kompozycja „Olter” poświęcona tragicznie zmarłemu perkusiście Kur i innych ważnych jassowych zespołów. Słowem: „100 lat undergroundu” to płyta dobra, mocna i z pewnością undergroundowa.

Polityka 31.2001 (2309) z dnia 04.08.2001; Kultura; s. 43
Reklama