Archiwum Polityki

Ewolucja

[dla koneserów]

Znowu coś brzydkiego spadło nam na głowy. Tym razem jest to meteoryt, wcale nie największych rozmiarów, ale za to z zawartością, której nie da się zlekceważyć. Na razie jednak incydent wygląda niegroźnie. Nauczyciel cellege’u, doktor Ira Kane sprawdza prace tępawych uczniów, jego szkolny kolega geolog wyżywa się na treningach z żeńską drużyną siatkarską, zaś niezbyt rozgarnięty młodzieniec marzy tylko o tym, aby zostać strażakiem. Za chwilę wszyscy trzej, chcąc nie chcąc, będą mieć do czynienia z kosmiczną przesyłką. Co się bowiem okazało? Z meteorytu wycieka tajemnicza substancja, rodzaj pramaterii, z której zaczyna rodzić się życie, poczynając od najprostszych organizmów, które jednakowoż w błyskawicznym tempie przeobrażają się w bardziej złożone formy. Wygląda na to, że na naszych oczach powtarza się cały proces ewolucji, tylko w wersji wideoklipowej. Jest robal, zaraz potem ryba, która ekspresowo przemienia się w pterodaktyla czy innego gada itd., aż strach pomyśleć, co się za chwilę wydarzy, gdyż kolejne mutacje wyglądają coraz bardziej niesamowicie. Miejscowe władze głupieją, proponując rozwiązania siłowe, zupełnie chybione: użyty napalm jeszcze przyspiesza proces ewolucji. Sprawę biorą w swoje ręce przedstawieni wcześniej nauczyciele, wspierani przez epidemiolożkę z Centrum Zapobiegania Kryzysom (w tej roli Julianne Moore, wkrótce do zobaczenia w „Hannibalu”). Doktor Ira (David Duchovny z seriali „Z Archiwum X”), jak się teraz dowiemy, był kiedyś etatowym pracownikiem Pentagonu, ale podpadł i został zesłany na prowincję, gdzie nieoczekiwanie przeżyje przygodę swego życia. „Ewolucja” miała być pierwotnie thrillerem, lecz scenariusz trafił w ręce Ivana Reitmana („Pogromcy duchów”), który woli robić komedie.

Polityka 31.2001 (2309) z dnia 04.08.2001; Kultura; s. 43
Reklama