Archiwum Polityki

Smok z tyłu, smok z przodu

Kiedyś mówiło się, że morze żywi i bogaci. Teraz coraz częściej bawi. Kutry i łodzie – dawniej wyłącznie miejsce ciężkiej pracy rybaków – pojawiają się teraz na Bałtyku w nowej roli. Mają turystom dostarczać miłych wrażeń, a ich właścicielom godziwego zarobku.

W ten sposób wypełnia się luka po białej flocie, która zamiast wozić wczasowiczów, przejęła funkcję sklepów wolnocłowych. Na jej miejsce stopniowo wchodzą statki, w których trudno rozpoznać spisane już na złom kutry i łodzie rybackie. Gruntownie i nieraz fantazyjnie przebudowane, niespodziewanie przeżywają drugą młodość.

Burta „Vikinga II” obita jest ciemnym drewnem, obwieszona tarczami. Dziób wznosi się wysoko w górę, przechodząc w imponujący łeb smoka. Podobny zwierz wieńczy rufę. Na pokładzie, jakby w załomie jego szyi, stoi figura północnego wojownika w rogatym hełmie. Pokład pod żaglem w biało czerwone pasy zajmują stoły i ławy wyłożone owczymi skórami. Dawny duży kuter rybacki od 4 lat występuje w roli stylizowanej pływającej restauracji. Romualda Żychowska, restauratorka, miała właściwie pomysł na statek piracki. Ale do wynajęcia był akurat ten w stanie surowym. Naradziła się z plastykami. Zaproponowali cały ten sztafaż. Naczynia kamionkowe, drewniane półmiski z korą Żychowska ściągała z całej Polski. Nie kryje dumy: odwiedzając różne kraje widziała podobne statki, ale tak dopracowanych w detalach jak jej nie spotkała. W Sztokholmie też stoi wiking, ale prostszy, bardziej surowy.

„Viking II” pływa w krótkie rejsy wycieczkowe (45 minut z Gdyni w stronę klifu orłowskiego, najładniejszego widokowo kawałka w tej części wybrzeża). Zabiera 80–100 osób. Wycieczek najwięcej jest przed południem. Potem gości bardziej interesuje jedzenie. Czasem firmy czarterują cały statek. Uczestnicy takich imprez przebierają się w stroje z epoki.

Rybakom często nie opłaca się już kutrów remontować – tłumaczy jeden z nowych armatorów. – Pieniądze włożone w statek pasażerski szybciej się zwracają. Dobrze kupuje się kutry od banku lub komornika.

Polityka 31.2001 (2309) z dnia 04.08.2001; Gospodarka; s. 64
Reklama