Archiwum Polityki

Z czego poseł żyje

Mało spraw w Sejmie wzbudziło w ostatnich latach takie emocje, jak głosowanie nad odtajnieniem oświadczeń majątkowych parlamentarzystów. Niewiele brakowało, a doszłoby na tym tle do pierwszej w dziejach III RP bójki na Wiejskiej. Andrzej Potocki z Unii Wolności szykował się do honorowej rozgrywki z Mariuszem Kamińskim z Prawa i Sprawiedliwości, ale przed rękoczynami powstrzymali ich koledzy. Unia w większości głosowała za utrzymaniem tajności oświadczeń, PiS – za pełną ich jawnością.

W końcu przegłosowano poprawkę do nowelizacji ustawy o oświadczeniach zgłoszoną przez SLD: pozostaną one tajne dla opinii publicznej jak dotychczas; jedyna zmiana polega na tym, że kopia oświadczenia posła ma teraz trafiać do odpowiedniego urzędu skarbowego, by można było je porównać z jego PIT-em.

Poseł, zgodnie z ustawami, „spowiada się” ze swoich finansów na dwa sposoby. Po pierwsze, musi na bieżąco uzupełniać tzw. rejestr korzyści poselskich. Wpisuje się tam prezenty, sponsorowane wyjazdy, płatne wykłady, ulgi na zakup samochodów, darmowe użyczenia pojazdów i telefonów komórkowych przez firmy, uwzględnia się fakt zasiadania w radach nadzorczych, w rozmaitych fundacjach i innych instytucjach. Trzeba też uwzględniać w tym rejestrze małżonków. Niektórzy posłowie zamieszczają w rejestrze całe elaboraty w formie powieściowej narracji, ale zdarzają się i tacy, których rubryki są puste, jak choćby Janusz Steinhoff czy Romuald Szeremietiew. Rejestr korzyści jest jawny, ale bez przesady. Można się z nim zapoznać tylko na terenie Sejmu, w wewnętrznej bazie danych (w tzw. Intranecie). Zewnętrzny użytkownik Internetu, jeżeli nie jest hakerem, nie ma do rejestru dostępu.

Drugim obowiązkiem posła jest składanie co roku tzw. oświadczenia majątkowego. Dokument ten ma charakter poufny. Musi być tam wymieniony cały majątek posła: mieszkania, domy, samochody, biżuteria, antyki, akcje, obligacje, gotówka na kontach oraz pożyczki i kredyty.

W projekcie nowelizacji odpowiedniej ustawy, który 30 posłów AWS złożyło w Sejmie jeszcze w maju 2000 r., chodziło o odtajnienie oświadczeń i udostępnienie ich w formie elektronicznego zapisu. Ponieważ w uzasadnieniu podano, iż ma to się odbyć tak jak w przypadku „rejestru korzyści”, można rozumieć, że wciąż chodzi jednak o wewnętrzną sieć sejmową, dostępną jedynie z komputera Centrum Prasowego na Wiejskiej, do której przeciętny obywatel i tak nie miałby praktycznie dostępu.

Polityka 31.2001 (2309) z dnia 04.08.2001; Społeczeństwo; s. 83
Reklama