Archiwum Polityki

Zimna gwiazda

Bezkompromisowa, niezawisła, ładna. Jej pryncypialność miała nowemu rządowi przynieść sympatię ludzi, którzy się boją przestępczości i niewydolnego wymiaru sprawiedliwości. Ale gwiazda Barbary Piwnik przygasa. Styl, w jakim pani minister publicznie broniła powołanego przez siebie prokuratora krajowego Andrzeja Kaucza, wywołał pytanie, czy ta wybuchowa, uparta, humorzasta i zawzięta wobec krytyków sędzia w ogóle nadaje się na ministra.

Opinię publiczną przyzwyczaiła do tego, że mówi ostro i zawsze wie, co mówi. Jeszcze latem tego roku podkreślała, że orzekanie traktuje jak misję, że nigdy nie będzie urzędnikiem, bo w biurze umarłaby z nudów. Cztery miesiące później została ministrem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera.

Nominacja wywołała tyle nadziei, ile zdziwienia i wątpliwości – oto szefem jednego z najważniejszych resortów nie został polityk lub szanowany profesor prawa, ale prosta sędzia. Spekulowano, że premier wyjął królika z kapelusza, że bardziej od samej Barbary Piwnik potrzebował jej popularności jako odtrutki na popularność byłego ministra Lecha Kaczyńskiego. I że przy okazji sprytnie zastopował proces FOZZ, w którym ona sądziła. Będzie ministrem kiepskim, łatwym do manewrowania, bo nie zna się na meandrach polityki, mówiono. – Smutno mi, że jacyś anonimowi sędziowie wydają wyrok, nie znając materiału dowodowego – ripostowała nowa minister kilka tygodni temu w rozmowie z reporterem „Polityki” przekonana, że jej polityczne niedoświadczenie to atut, sygnalizujący brak uprzedzeń i gotowość do współpracy z każdym. – Do dyskusji, dochodzenia do wspólnego poglądu jestem przyzwyczajona – deklarowała z uśmiechem.

Życie zweryfikowało tę deklarację boleśnie szybko. Uśmiech z twarzy pani minister zniknął, pojawiła się na niej zawziętość. Afera z prokuratorem Kauczem pokazała, że Barbara Piwnik najchętniej dyskutuje sama ze sobą, zaś raz przyjętego poglądu potrafi bronić do końca, nawet wbrew rozsądkowi. Wielu kolegów z sali sądowej zna ją z tego od lat.

Prokurator X.: – Dobry sędzia nie ujawnia na sali sądowej swojego stosunku do sprawy.

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Kraj; s. 20
Reklama