Archiwum Polityki

Nie to NATO

Z wielkiej chmury mały deszcz: Po raz pierwszy w swojej historii NATO uruchomiło procedury art. 5 i zamierzało przyjść z pomocą państwu członkowskiemu, które zostało zaatakowane. Skończyło się na deklaracji dobrych chęci. NATO zostało na uboczu, a wśród jego członków zaczął się dziwaczny wyścig o to, kto będzie mógł pomagać największemu sojusznikowi na własną rękę.

12 września wieczorem, kiedy Rada NATO zebrała się w swojej silnie strzeżonej kwaterze na obrzeżach Brukseli, aby obradować nad skutkami dramatu, który kilkanaście godzin wcześniej rozegrał się w Nowym Jorku i Waszyngtonie, więzi euroatlantyckie wydawały się silniejsze niż kiedykolwiek. Po stosunkowo krótkiej naradzie przedstawiciele państw członkowskich przyjęli deklarację, że jeżeli zamachy były sterowane z zewnątrz, to NATO uzna to za atak w rozumieniu art. 5 traktatu waszyngtońskiego, wymagający solidarnej reakcji ze strony wszystkich członków Sojuszu.

Tydzień później Stany Zjednoczone przedstawiły dowody, że był to zamach zewnętrzny. Atak na afgańskich talibów Stany podjęły jednak bez udziału NATO (jeśli nie liczyć Wielkiej Brytanii). Nazajutrz po pierwszych nalotach rzecznik NATO wydał jedynie enigmatyczny komunikat, że Pakt w tej akcji nie uczestniczy. Niemcy i Francja oferują swoją pomoc – ale Amerykanie nie korzystają. Zamiast opierać się na partnerach z NATO, których łączy – według wszystkich powtarzających się po każdym szczycie tej organizacji uroczystych deklaracjach – wspólnota wartości, Amerykanie zwalczają terroryzm w towarzystwie starannie dobranego międzynarodowego grona, do którego należą Pakistan (latami popierający talibów), Uzbekistan i Rosja (z wstydliwą kartoteką w dziedzinie poszanowania praw człowieka). NATO zostaje na uboczu.

„NATO nie żyje – obwieszcza komentator niemieckiej gazety „Frankfurter Rundschau” – ono tylko jeszcze o tym nie wie. Próba znalezienia sobie nowego zadania po zimnej wojnie nie powiodła się”. A Charles Grant, dyrektor londyńskiego Centre for European Reform, zastanawia się, „czy ta wojna dowodzi, że NATO nie ma już militarnej roli do odegrania?

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Ogląd i pogląd; s. 36
Reklama