Archiwum Polityki

W sumie afera

– Nietuzinkową postacią jestem – przyznaje Dariusz Rozum, który pieniądze posiada i którego osoba znajduje się na pewno w dziesiątce najbogatszych krotoszynian. Ma rzeźnictwo, handel nieruchomościami, lokal Disco Mercury, a od niedawna także pięciu zawodników sumo, których nabył za tysiąc osiemset złotych i dziesięć par dresów od Ludowego Klubu Sportowego Ceramik Krotoszyn.

Wyszło po trzysta sześćdziesiąt złotych za sumitę, całkiem tanio, zważywszy, że sami tylko bracia Paczków to ponad dwieście pięćdziesiąt kilo wagi oraz trzynaście medali mistrzostw Europy i dziewięć medali mistrzostw świata w dorobku (młodszy z braci, Robert, zdobył niedawno w Japonii tytuł mistrza świata, a w jednej z walk turnieju drużynowego używając techniki shitate-nage przewrócił rywala z Ameryki, ważącego aż trzysta czterdzieści kilogramów). Jednak nie o dobry interes tu chodziło, tłumaczy pan Rozum, ale o dobro polskiego sumo, którego stolicą jest Krotoszyn, a które z braku funduszy oraz braku wyobraźni pseudodziałaczy miejscowego LKS mogło w ogóle przestać istnieć.

– Prawda jest taka, że gdybym ich nie wziął i tak by ich wyrzucono, uniemożliwiając w ten sposób dalszą karierę – tłumaczy pan Rozum, który – pragnąc temu zapobiec – trzy miesiące temu założył Towarzystwo Atletyczne Rozum Krotoszyn, został jego prezesem, a następnie wyjął z portfela parę złotych i włożył w to sumo, fundując m.in. przelot młodszego Paczkówa na imprezę do Japonii (może pokazać dowód wpłaty).

– W ten sposób osobiście wykreowałem mistrza świata – przyznaje pan Rozum. Kiedyś trenował dżudo i do dziś kocha sport tak, że bez obejrzenia kilku sportowych audycji telewizyjnych nie zaśnie. Gdy wszedł w świat sumo, od razu zorientował się, że to nie jest śmieszna przepychanka gołych grubasów.

Kiedy zobaczyłem pierwszy pojedynek Roberta, z wrażenia spadłem z krzesła – przypomina sobie.

Zderzenie mas

Robert Paczków skończył z zapasami, gdy waga podskoczyła mu do 135, a potem do 140 kg (limit w zapasach to 130 kg). Na sumo namówiła go małżonka, chociaż się bronił, gdzie z takimi grubasami będę się pchał, myślał sobie, ale w końcu poddał się i tego sumo najpierw nauczył się z książek i kaset wideo, a potem stoczył pierwsze walki, podczas których trochę wstydu się najadł, bo stroje w tym sumo jednak ubożuchne.

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Społeczeństwo; s. 96
Reklama