Archiwum Polityki

Czy jadłeś z Chińczykiem?

Europejczycy rzucają na powitanie: Jak się masz? Co słychać? Jak się czujesz? Lub życzą sobie dobrego dnia. Chińczycy natomiast w większości regionów swego gigantycznego państwa witają się słowami: Czy jadłeś? Czy ci smakowało? Czy się najadłeś? W wielu regionach zamiast mówić, że kogoś się zna, stwierdza się po prostu, że jadło się z nim przy wspólnym stole.

Kult ucztowania jest tak stary jak kultura Państwa Środka. Książki kucharskie należą do najcenniejszych zabytków bibliofilskich. Autorami wielu z nich byli wybitni poeci, filozofowie i politycy. „Rozmiłowanie arystokracji i warstwy rządzącej w przyjemnościach i rozkoszach stołu było tak niepohamowane, iż prowadziło do materialnego podupadania niejednego rodu. Jak to się odbijało na losie poddanych, zwłaszcza ludności wsi, informują źródła historyczne. Jeden z pekińskich rodów, gdy nie było go już stać na dawny tryb życia, przekształcił praktycznie swój dom w zakład usługowy, w którym bliżsi i dalsi znajomi nadal mogli delektować się smakowitymi kompozycjami kulinarnymi – jednakże odpłatnie (co wszakże czyniono dyskretnie). Kuchnia pekińska wzbogaciła się tym sposobem o »potrawy rodu Tan«” – twierdzi sinolog i dyplomata, a wspaniały znawca kuchni przy okazji, Ksawery Burski.

Na szczęście i my możemy spróbować chińskich specjałów. I to właśnie z kuchni mandaryńskiej.

Mandaryn ***

W miejscu niecieszącym się dobrą sławą wśród smakoszy, tu bowiem padały kolejno otwierane knajpy: Malibu i Caryca Katarzyna, przed kilkoma tygodniami ulokował się Mandaryn. Krwistopurpurowe kotary Carycy osłaniające okna i stwarzające półmrok zastąpiły chińskie lampiony i malowidła na ścianach. W kuchni i za barem Chińczycy. Ci pierwsi bez znajomości polszczyzny, ci drudzy władający biegle mową Reja i Kochanowskiego. Na szczęście dla gości kelnerzy są miejscowi. A swoje braki w znajomości tajników kuchni mandaryńskiej nadrabiają młodością i sympatią do klientów.

Czytanie karty szef kuchni umila gościom plasterkami marynowanych mięs podanymi wraz z czajniczkiem zielonej herbaty. W trakcie posiłku jeszcze kilka razy na nasz stół wjeżdżały niezamawiane dania: głównie marynowane warzywa.

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Społeczeństwo; s. 98
Reklama