Historia Centrum Pośrednictwa Elizabeth – Matki Zastępcze zaczyna się w lutym 2008 r. Elżbieta Szymańska, matka dwójki dzieci, pracownica fabryki składającej akumulatory, a wcześniej operatorka wózka widłowego, salowa oraz kasjerka w supermarkecie, siedząc przy Internecie trafia na oferty zdesperowanych par, szukających kobiet w ciąży, które nie mogą wychować dziecka i chciałyby je oddać. Albo matek-surogatek, które urodzą takie dziecko na życzenie za pieniądze.
Dzwoni do klinik leczących niepłodność, czy nie potrzebują takiej matki-surogatki. Trzy z nich, opowiada Elżbieta Szymańska, mówią, że tak. Ale nie podają konkretnego terminu, a ona żąda konkretów. Na próbę Szymańska daje więc też swoje ogłoszenie w Internecie. Jest zaskoczona odzewem. Przyszłych rodziców nie zraża nawet proponowana przez nią suma: 30 tys. dol.
Gdy spotyka się z trójką pierwszych chętnych, jej mąż, hydraulik w spółdzielni mieszkaniowej, stuka się w głowę. Zresztą nie jest wtedy między nimi najlepiej (sąsiedzi mówią: mąż ma swoje nałogi) i Szymańska w ofertach przedstawia się jako samotna matka. Decyduje, że w pierwszą ciążę zajdzie w sierpniu tego roku. Starszemu 10-letniemu synowi tłumaczy, że mama będzie pomagać ludziom.
Pomysł
W maju 2008 r. do Elżbiety Szymańskiej zgłasza się TVN. Chcą pokazać kobietę, która zdecydowała się zostać matką-surogatką. Po emisji programu telefonów w sprawie jej brzucha robi się jeszcze więcej. Szymańska dopracowuje więc plan: wyczarteruje własny brzuch (podpisała już trzy umowy; oblicza, że między każdą z ciąż potrzebuje od 3 do 6 miesięcy przerwy). I założy własną firmę. Ma przyjaciółkę, bezrobotną, ich dzieci razem chodziły do przedszkola, więc weźmie ją na wspólniczkę. Tamta rodzić nie chce, ale ma się zastanowić nad sprzedażą swoich komórek jajowych.