Archiwum Polityki

Dług honorowy

Republika Czeska ciągle winna jest Polsce 368 ha ziemi. To efekt przeprowadzonej w 1958 r. korekty wspólnej granicy.
JR/Polityka

Na mapie w skali 1:50 000 dług graniczny byłby kwadracikiem o dwumilimetrowym boku. Ale można dostrzec go w innych wymiarach – to powierzchnia ponad ośmiu Watykanów. 50 lat temu przekazaliśmy Czechom 1205,90 ha, a sami przejęliśmy 837,46 ha. Ówczesna Czechosłowacja nigdy nie negowała, że ma wobec nas przygraniczne zobowiązania, ale na przypomnienia i ponaglenia nie reagowała.

Dzisiaj Praga deklaruje dobrą wolę, lecz dalej idzie jak po grudzie. Czeskie władze samorządowe, odpowiednik naszych starostw, nie potrafią znaleźć odpowiednich gruntów, które muszą przylegać do pasa granicznego. – Do końca czerwca strona czeska zobowiązana była, zgodnie z uchwałą swojego rządu, przekazać nam tzw. aktualizację gruntów zakwalifikowanych wcześniej do rekompensaty – mówi mjr Magdalena Surmacz z KG Straży Granicznej, współprzewodnicząca Stałej Polsko-Czeskiej Komisji Granicznej. Mamy połowę lipca – i nic.

– To był nasz termin wewnętrzny – wyjaśnia Peter Kubera, sekretarz Ambasady Czeskiej w Warszawie. Czesi wstępnie zakwalifikowali do oddania ok. 132 ha ziemi należącej do ich skarbu państwa i przygranicznych gmin. Tylko tyle udało im się wykroić w kilkunastu kawałkach na całej 800-kilometrowej granicy.

W powiecie Bila Voda, graniczącym z naszą gminą Złoty Stok koło Kłodzka, zgodzono się przekazać 1,2 ha ziemi. Czeski „Denik” napisał, że Bila Voda jest jednym z niewielu powiatów, który nie protestuje przeciwko wydzieleniu nad granicą ziemi dla Polski. – Nie mamy z tym żadnego problemu – twierdził burmistrz Miroslav Kocian. Szczerze przyznał, że zrobił to dobrowolnie, bo i tak ziemia leży odłogiem. – Rozumiem jednak gminy, które są przeciwne – zaznaczył. – Gdybyśmy mieli zwrócić 40 ha, też byśmy się wzbraniali.

Polityka 29.2008 (2663) z dnia 19.07.2008; Ludzie; s. 90
Reklama