Jednorazowy przekaz w wysokości 25 tys. zł i elegancki pamiątkowy portfel z wytłoczonym hasłem „Zostań z nami” – w takiej właśnie formie dajemy wyraz uznaniu dla młodych ludzi, którzy wbrew rozlicznym, atrakcyjnym finansowo propozycjom zatrudnienia poza uczelniami wyższymi, wbrew kuszącym perspektywom znalezienia swego miejsca w zachodnich ośrodkach akademickich, słowem – wbrew zdrowemu rozsądkowi – wybierają los desperados. Tak ich nazwaliśmy, albowiem trzeba determinacji, graniczącej z desperacją, by doświadczając na własnej skórze zapaści finansowej gnębiącej polską naukę, trwać przy swoich pasjach, poświęcić talent i lata pracy dla niepewnego wyniku. Wszak w dochodzeniu do największych dokonań naukowych, prócz kompetencji uczonego, waży też zwykłe szczęście lub przypadek.
Kandydaci
Niecierpliwość kolejnych kandydatów do stypendium „Polityki” daje się nam już mocno we znaki, spieszymy więc na początek z obiecanymi w dziesiątkach rozmów telefonicznych objaśnieniami, kto kwalifikuje się na desperados. Nie stawiamy nadto sztywnych warunków wiekowych ani też tytularnych. W ubiegłym roku laureatami konkursu zostali zarówno magistrzy, jak i doktorzy, wszyscy między 25 a 35 rokiem życia. Głównym kryterium, którym kierowało się jury, był i pozostanie przedstawiony przez aspiranta niebanalny, odważny, nie przyczynkarski i nie marginalny pomysł badawczy oraz już zauważalna obecność młodego człowieka w nauce, co w rozmaitych dziedzinach rozmaicie można mierzyć i dokumentować; głównie chodzi o publikacje w prestiżowych periodykach i udział w znaczących projektach naukowych. Jako walor o dodatkowym znaczeniu traktujemy zamiłowania i uzdolnienia dydaktyczne. Naszemu przedsięwzięciu towarzyszy bowiem intelektualna i moralna sympatia do desperados, ale też – w niemal równym stopniu – zwykły strach, że na polskich uczelniach wkrótce nie będzie miał kto uczyć.