Archiwum Polityki

Dzicy nadchodzą

Na dziko zajmowali dotychczas mieszkania ludzie z marginesu, kobiety z małymi dziećmi uciekające od mężów alkoholików i inni nieszczęśnicy. Ostatnio pojawiła się nowa kategoria „dzikich”: cwaniacy wykorzystujący ułomne prawo. Ustawa o ochronie praw lokatorów zapewnia im bezkarność.

W Warszawie najwięcej dzikich lokatorów jest w starych domach przy Brzeskiej, Stalowej, Wileńskiej, Łomżyńskiej. Zarząd Nieruchomości Komunalnych Pragi Północ szacuje, że zajęli około 200 lokali. Ilu ich jest, nikt nie wie. Tutaj, nawet kiedy lokator ma prawomocną umowę, liczba rzeczywistych mieszkańców często nie zgadza się z zapisaną w dokumentach. Formalnie pokój z kuchnią zajmują dwie osoby, faktycznie czasem pięć albo sześć.

To jest rejon, w którym o formalności się nie dba. – Zdarzało się, że po śmierci samotnego lokatora rodzina z sąsiedniego mieszkania przebijała ścianę i łączyła obydwa lokale, pozostawiając nienaruszone drzwi wejściowe do pustostanu. Nie występowała o zgodę na rozgęszczenie, chociaż mogła ją dostać w normalnym trybie – mówi dyrektor Danuta Rochalska z północnopraskiego ZNK.

Taki sam zwyczaj przyjął się w okolicy o podobnej sławie, między Czerniakowską, Chełmską, Sielecką, Sobieskiego. W domu przy Czerskiej do pustostanu przebił się sąsiad, który nawet w zajmowanym już lokalu mieszkał nielegalnie. – Pozostał w nim po śmierci ojca, obecnie mieszka z żoną i dzieckiem. Nie zrobił jednak nic, żeby uregulować sytuację, nie wypełnił nawet wysłanego przez nas formularza – mówi Maria Reda, kierownik ADM Polkowska. – Nie płaci także czynszu. W tym samym budynku mieliśmy jeszcze jeden przypadek przebicia ściany i samowolnego zajęcia sąsiedniego pustego mieszkania. Policja odmówiła interwencji.

Drugi pustostan zajęli lokatorzy, którzy mieszkali obok na 15 m kw. W 1998 r. gmina przyznała tę klitkę dwóm osobom jako lokal socjalny. W trzy lata później zajmowało ją już sześć osób, w tym cztery nieuprawnione.

Polityka 49.2002 (2379) z dnia 07.12.2002; Gospodarka; s. 44
Reklama