Co łączy niezbyt rozgarniętego Silnego z „Wojny polsko-ruskiej” Doroty Masłowskiej z wyrafinowanym bohaterem „Masali” Maksa Cegielskiego? Obaj są samotni, kiepsko radzą sobie z otaczającym ich światem i realiami nowej Polski. Książkę Masłowskiej okrzyknięto pierwszą powieścią dresiarską, a w Silnym dostrzeżono bohatera naszych czasów z blokowisk: młodego, bez stałej pracy, agresywnego i uwikłanego w szemrane interesy, takiego, którego życiowe aspiracje zaczynają się i kończą na amfetaminie i przebieraniu w niezbyt wyrafinowanych dziewczynach. Silny nie jest jednak typowym człowiekiem w dresie: niespecjalnie opowiada o adidasach czy paskach na sportowym ubraniu, nie słyszymy, by godzinami przesiadywał na siłowni, nie marzy o tym, by jeździć nowym BMW wypełnionym dudniącą muzyką, nie myśli o tym, by pracować jako „żołnierz” miejscowych gangsterów, a nawet nie mieszka w obskurnym wieżowcu stanowiącym socjalne zaplecze blokersów.
Znacznie lepszy obraz tego środowiska znajdujemy w „Ryfie” Jana Sobczaka – opowieści drukowanej w piśmie literackim „Lampa i Iskra Boża”, gdzie ulubioną rozrywką blokowo-mafijnego światka są walki psów: „Szprychol tak zmyślnie obstawiał walki, że przed ostatnią rundą był trzy i pół tysiąca baksów do przodu. Psy Biesiadnego cztery dni nie karmione łatwo rozprawiły się z zawodnikami Mortadeli”.
Można, owszem, powiedzieć, że o dresiarstwie przesądza nie ubiór, ale mentalność, ale przecież myśli naszego osiłka z bloku powinny obsesyjnie krążyć wokół wyglądu i materialnego blichtru. Silny tymczasem lubuje się w opowieściach, „iż Zachód śmierdzi, ma zniszczone środowisko, które zaśmieca różnymi związkami nienaturalnymi, PCV, CHVDP. Iż panują tam żydobójcy, robotnikobójcy, mordercy, którzy utrzymują się i swe nieślubne dzieci z ucisku, z tego, że sprzedają ludziom firmowe gówna w firmowym papierku sprzedawane przez firmę McDonald’s”.