Archiwum Polityki

Asterix i Obelix: Misja Kleopatra

[bardzo dobre]

Amerykanie mają swoich Batmanów, Spidermanów i innych manów, Francuzi natomiast Asterixa i Obelixa. Wolę dzielnych Galów, którzy są o wiele bardziej zabawni. Znowu możemy oglądać ich w akcji, po raz drugi w normalnym filmie (wcześniej była seria animacji). Tym razem udają się do Egiptu, by dołożyć swoją cegiełkę do budowy pałacu dla Cezara, która to inwestycja jest przedmiotem zakładu. Piękna królowa (grana przez piękną Monikę Bellucci), chcąc ratować prestiż swego narodu, założyła się z Cezarem, że obiekt powstanie w ciągu trzech miesięcy. Główny architekt Numernabis zostanie obsypany złotem, jeżeli dotrzyma terminu, w przeciwnym wypadku zjedzą go krokodyle. Jeżeli jednak ma do pomocy Asterixa i Obelixa, to możemy raczej przewidywać, że krokodyle będą głodne. Co nie znaczy, że nie pojawią się, jak to na budowie, liczne przeszkody. Oryginalne dialogi pewnie były dowcipne, ale autor przekładu Bartosz Wierzbięta, który wcześniej tłumaczył m.in. „Shreka”, nieustannie popisuje się inwencją, dodając żarty i aluzje tylko dla polskich widzów. Tak jak w ostatnich dubbingowanych animacjach (zwłaszcza we wspomnianym „Shreku”) i tu mamy kilka prawdziwych ról, żeby wymienić tylko Wiktora Zborowskiego (Obelix), Cezarego Pazurę (Numernabis) czy Magdalenę Wójcik (Kleopatra). Francuzi chwalą się, że to najdroższa produkcja w historii ich kina – budżet wyniósł ponad 50 mln euro, co widać na ekranie. Ale za takie pieniądze pewnie można by wybudować prawdziwy pałac dla Cezara i jeszcze jakąś małą piramidkę. (zp)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 29.2002 (2359) z dnia 20.07.2002; Kultura; s. 42
Reklama