Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Zagubieni w realu

Siła wróżek na jednego Marcina P.

Niektóre zamówienia są oczywiste: mężatka z Wrocławia przynosi wróżce ulepioną z wosku męską figurkę z prośbą o nakłuwanie jej w okolicach narządów płciowych. Po takim zabiegu mąż powinien przestać zdradzać.

79-letnia klientka z Warszawy prosi o podanie daty śmierci małżonka, ponieważ żyje z nim tak długo, że już nie może wytrzymać.

Prosi się o sprawdzenie, czy mężczyzna z fotografii nadaje się na chłopaka, czy żona jest wierna, albo o radę, co zrobić z synem alkoholikiem.

Nowsze zamówienia są ściśle związane z przemianami gospodarczymi: biznesmeni proszą o typy na giełdę i informacje o księgowym, czy nie księguje na lewo. Ostatnio jednak klienci dopytują się o grupowe zwolnienia, a bezrobotni proszą o informacje o ewentualnej posadzie.

Rok temu do wróża mieli trafić pracownicy z Częstochowy. Szef pewnej firmy stwierdził, że wróż przebada ich przydatność zawodową. Pracownicy zbuntowali się publicznie, do weryfikacji nie doszło.

W Polsce pracuje około tysiąca osób, które oficjalnie zajmują się wróżeniem i współpracują z fiskusem. Szara strefa jest nie do oszacowania. Od dwóch lat środowisko osób legalnie i nielegalnie przepowiadających przyszłość może spotykać się na targach medycyny naturalnej, które organizowane są kilka razy do roku. To jedyna okazja, żeby porównać warsztat i zawodowe doświadczenia. Na każde targi zjeżdża średnio 20 wróżek. Intensywna weekendowa praca z klientami wyczerpuje organizm osoby wróżącej. Trzeba z człowieka zdjąć złe emocje. A potem włożyć mu dobre. – Czasem – mówi profesjonalistka Eulalia – klient wstaje z krzesła, a zostaje jego energetyczna otoczka, z którą trzeba zrobić porządek.

Polityka 29.2002 (2359) z dnia 20.07.2002; Społeczeństwo; s. 77
Reklama