10 lipca 1941 r., Jedwabne. 4 lipca 1946 r., Kielce... Pogromy. Tragiczny finał połączenia wielu czynników i mechanizmów psychospołecznych. Zdarzały się nie tylko Polakom – co jakiś czas w jakimś punkcie naszego globu (Rwanda, była Jugosławia) dochodzi do mordów na tle dyskryminacyjnym.
A gdybyśmy tam byli – czy mielibyśmy wystarczająco dużo odwagi, żeby nie dopuścić do masowych morderstw? Jak to możliwe, że do nich doszło? Co się wtedy działo z zabójcami? Czy niektórzy są jakoś osobowościowo zaprogramowani, że dają się ponieść takiemu zbiorowemu szaleństwu?
Psychologia społeczna, poszukując przyczyn uprzedzeń, koncentruje się na kilku poziomach: struktury społecznej i relacji międzygrupowych, wpływu społecznego, któremu podlega jednostka, indywidualnych właściwości i predyspozycji człowieka. Nas interesuje tu głównie poziom psychologiczny, więc sprawy struktury etnicznej czy relacji społecznych odnotujmy tylko w niezbędnym skrócie.
My, Polacy – oni, Żydzi
Z całą pewnością struktura etniczna przedwojennej Polski była takim gruntem, na którym łatwo wyrastają uprzedzenia. Po odzyskaniu niepodległości 69 proc. jej mieszkańców było etnicznymi Polakami, 7,8 proc. deklarowało narodowość żydowską, a 10,9 proc. wyznawało religię mojżeszową (wówczas – około 3 mln osób).
Żydzi wykonywali zajęcia związane z handlem, przemysłem, rzemiosłem, również wolne zawody. Należeli więc głównie do drobnomieszczaństwa, inteligencji i burżuazji. Większość ludności polskiej mieszkała na wsiach. 3 mln osób liczyła grupa chłopów bezrolnych. Polacy stanowili zaledwie połowę drobnomieszczaństwa i ludzi wolnych zawodów. Burżuazja polskiego pochodzenia była jeszcze słabsza liczebnie.
Polityka państwa wobec mniejszości narodowych nie była konsekwentna.