Nikt nie lubi być tylko facecjonistą. Trochę lepiej już wygląda tytuł: felietonista. A zdecydowanie najdostojniej: kronikarz epoki. A wiadomo – jaka epoka, taki kronikarz. Dzisiejsze czasy zdecydowanie zasługują na Kadłubka złośliwca, zgryźliwca i śledziennika. Złośliwca – by go się bano, zgryźliwca – by się przegryzł przez meandry zaaferowanej polityki, a śledziennika – by łatwo wszystko wyśledził. I taki właśnie ma charakter Ryszard Marek Groński – samozwańczy Wincenty Kadłubek początku nowego tysiąclecia.
Drugi już tom kronik otwiera autor proroctwem Stanisława Lema: „W nowym tysiącleciu będzie tak samo, tylko BARDZIEJ...”. I rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że życie toczy się coraz intensywniej. Polityka obfituje w coraz bardziej zdumiewające wydarzenia i wolty. Gospodarka splata się coraz mocniej ze sferami sądownictwa. A w życiu towarzyskim nie można odróżnić łajdaka od bohatera.
To wymarzona epoka dla kronikarza takiego właśnie jak RMG. Pisze autor o sobie w akcie nominacyjnym: „Czym jest ta książka? Kroniką Kadłubka III RP. Nie ogarnia całości, ogranicza się do opisu zdarzeń zza kulis, a także kulis zdarzeń. Rejestruje obiegowe żarty, trafne i trefne powiedzonka, uliczne komentarze”.
Powyższe zdanie celnie opisuje to, co znajdzie w tej książeczce czytelnik. Nie jest to bowiem zbiór publikowanych wcześniej felietonów, lecz zaledwie zapiski, rejestracje przypominające uliczne graffiti. Znaki czasu. Jeśli do tego dodać rysunki Andrzeja Czeczota, to powstanie rzeczywiście jedyna w swoim rodzaju kronika naszych czasów.
Tom drugi zapowiada kolejne. Czytamy bowiem ostatni zapisek dotyczący afery Rywina: „Dowcip uliczny na ten temat: – Przychodzi Biznes do Etosu, a Etos też Biznes.