Archiwum Polityki

Bez Nicei premier do dymisji

W sprawie Nicei mamy bardzo jasną sytuację. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z premierem, któremu powiedziałem: jeżeli Konstytucja Europejska zostanie zaakceptowana bez nicejskiego systemu głosowania, a pan wróci z Brukseli nie postawiwszy weta, na lotnisku czekać będzie na pana cały klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej i wręczymy panu wniosek o dymisję gabinetu. – Rozumiem – odpowiedział mi Leszek Miller. Tak właśnie Jan Rokita rozpoczął na spotkaniu w krakowskim klubie Pod Jaszczurami (3 grudnia) prezentację swego stanowiska w kwestii traktatu z Nicei, które zawiera się w słynnym już haśle: „Nicea albo śmierć”. Rokita tłumaczył, że PO ma bardzo czytelną definicję polskiego interesu narodowego w tej sprawie. – Chcemy bronić w Unii Europejskiej zasady solidarności i nie chcemy, aby powstał w niej mechanizm dyktatu kilku najsilniejszych państw. Zawsze największe ustępstwa czyniono w Unii wówczas, gdy rozlegał się ostatni dzwonek, a rozlegnie się wówczas, gdy Polska złoży swoje weto – mówił Rokita, którego w klubie Pod Jaszczurami powitały entuzjastycznie setki osób (drugie tyle słuchało transmisji spotkania na zewnątrz) .

Gość Salonu „Polityki” nie ukrywał satysfakcji, że tyle osób przyszło na spotkanie z przedstawicielem najbardziej znienawidzonej klasy w Polsce, czyli klasy politycznej. Twierdził, że wiarygodność polityce mogą dziś przywracać przede wszystkim ludzie, a nie partie czy obozy. Nie ukrywał, że po wyborach 2005 r. interesuje go stanowisko premiera i że nie myśli obecnie o starcie w wyborach prezydenckich. Realną władzę ma premier, a Rokita chce być człowiekiem realnej władzy, tym, który podejmuje decyzje. – W Polsce politycy mający szansę rządzić państwem i ruszają w stronę wyborów prezydenckich.

Polityka 50.2003 (2431) z dnia 13.12.2003; Salon Polityki; s. 106
Reklama