Marek Biernacki (PO), jeden z twórców ustawy: – Są tacy, którym w mętnej wodzie pływa się lepiej. Zbigniew Wassermann, były minister ds. służb za rządów PiS, w specjalnym oświadczeniu dla PAP: „Nigdy nie byłem zwolennikiem tej ustawy. (...) Jawne regulacje mogą zagrażać nie tylko życiu funkcjonariuszy, ale niweczyć skutki ich działań”.
Co ciekawe, prace nad ustawą rozpoczęło właśnie za czasów PiS. Prowadził je ówczesny wiceminister Zbigniew Rau przy pomocy ekspertów z tzw. Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wspólnej inicjatywy naukowców, sędziów, prokuratorów i policjantów opracowujących projekty prawne i techniczne na rzecz bezpieczeństwa. Rau tak tłumaczy potrzebę nowego prawa: – Trzeba zdefiniować, co to jest kontrola operacyjna, obserwacja, podsłuch. Trzeba jasno określić, co wolno służbom, a co obywatelowi poddanemu ich działaniom. Jawna ustawa to jawna kontrola nad służbami, na przykład sejmowa.
W tym samym czasie swój projekt ustawy napisali posłowie opozycyjnej wówczas PO. Wysłali go do marszałka Ludwika Dorna, ale ten nie nadał sprawie biegu. Dzisiaj obie pozornie konkurencyjne propozycje ustaw o czynnościach operacyjnych, tzw. ekspercki i poselski, scalane są w jeden akt prawny. Pracuje nad tym sejmowa komisja ds. administracji i spraw wewnętrznych. Przewodniczący jej poseł Marek Biernacki planuje: – Po wszystkich redakcjach i czytaniach powinna trafić pod głosowanie w styczniu 2009 r. Jest potrzebna, więc wierzę, że prezydent jej nie zawetuje. Ale prezydent już nie takie ustawy wetował, a atmosfera wokół „konstytucji dla służb” robi się ciężka.
Służby chcą mieć więcej uprawnień, niż przewidują dla nich legislatorzy, więc lobbują ile sił. I rywalizują między sobą.