Historia pokojowej Nagrody Nobla zaczyna się od ogłoszenia, jakie wiosną 1876 r. ukazało się w prasie wiedeńskiej: „Zamożny, wykształcony starszy pan... poszukuje znającej języki damy w dojrzałym wieku jako sekretarki i osoby prowadzącej dom...”. Starszym panem był wynalazca dynamitu Alfred Nobel, wówczas w wieku zaledwie, jak byśmy dzisiaj ocenili, 43 lat. Na anons odpowiedziała i została przyjęta „kobieta po trzydziestce”, a więc dojrzała, hrabina Bertha Kinsky, która przeszła do historii pod nazwiskiem von Suttner. To jej zawdzięczamy, że w testamencie Nobla znalazł się zapis nakazujący fundowanie nagród z pozostawionego przez przemysłowca majątku także osobom, które przyczyniają się „do umacniania pokoju i braterstwa między narodami”.
Wprawdzie bezpośredni związek Alfreda Nobla z hrabiną Kinsky trwał krótko, ale jednak zostawiła ona trwały ślad w jego życiu. Bertha była w tajemnicy zaręczona z młodszym od niej baronem Arthurem von Suttnerem. Nie doczekawszy się przyzwolenia rodziców na małżeństwo, Arthur porwał Berthę i uciekli do Tbilisi. Gruziński dwór, na którym spędzić mieli 9 lat, był wówczas azylem dla nieszczęśliwie zakochanych arystokratów. Bertha wykorzystała ten okres do wszechstronnych studiów. Po powrocie do Wiednia wydała głośną książkę „Złożyć broń”, w której rozprawiała się z modną w tamtych czasach romantyką wojenną. Nobel, którego prasa nazywała wówczas „komiwojażerem śmierci” (także z powodu zaangażowania rodziny Noblów w handel i rozwój broni), wychwalał książkę Berthy i wspierał finansowo jej działania, stając się w ten sposób apostołem pokoju.
Alfred Nobel był wprawdzie dumny z dynamitu i uważał, że rozwój śmiercionośnych broni najbardziej sprzyja trwałemu pokojowi, ponieważ „każdy będzie się bał je wykorzystać”.