Archiwum Polityki

Oddam w czyste ręce

Zmagające się z pustą kasą samorządy próbują sprzedać, co tylko mają: zamki, pałace, wyspy, a nawet całe wsie. Zwykle do transakcji nie dochodzi, zabytki popadają w ruinę. Może zmieni to nowa ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym?

Z lektury ogłoszeń i komunikatów można odnieść wrażenie, że w Polsce trwa nieustanna wyprzedaż gminnych majątków, że przetarg goni przetarg. Jednak zamki, pałace, warownie, idealne – wydawałoby się – siedziby hoteli, restauracji, ośrodków konferencyjnych, rzadko dziś zmieniają właścicieli. Przetargi zwykle pozostają nierozstrzygnięte, a do gminnych budżetów nie trafia nawet złotówka. Za to utrzymanie i remonty samorządowych nieruchomości przekraczają finansowe możliwości gmin.

Jedynym wyjściem wydaje się współdziałanie samorządowego właściciela z prywatnym inwestorem, rodzaj joint venture publicznego i prywatnego kapitału. Uchwalona niedawno nowa ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym da być może szansę wyjścia z zaklętego kręgu. Bo na podstawie poprzedniej, z 2005 r., żadne partnerstwo po prostu się nie udawało.

Prywatne się wali

Współdziałanie w tej dziedzinie jest tym bardziej konieczne, że prosta sprzedaż zabytków w prywatne ręce bardzo często okazywała się zgubna. W latach 90. zabytki cieszyły się dużym wzięciem, ale znaczna ich część, tak jak i te niesprzedane, dziś po prostu niszczeje.

Średniowieczny zamek krzyżacki w Giżycku, położony na malowniczej wyspie, niemal w centrum miasta, połączony z lądem zabytkowym mostem, dosłownie się zawalił. Rok temu runęła jedna ściana, od dachu aż po fundamenty. Starosta giżycki Wacław Strażewicz mówił nawet o czasowym zajęciu nieruchomości na wniosek konserwatora zabytków lub wręcz o wywłaszczeniu. Groźby były niewykonalne: wojewódzki konserwator zabytków Barbara Zalewska od razu przyznała, że jej urząd nie przejmie zabytku, ponieważ nie ma pieniędzy na jego ratowanie. Sprawą zajęła się prokuratura w Piszu. Ustalenie, kto jest odpowiedzialny za doprowadzenie zabytku do ruiny, zapewne nie będzie możliwe, bo zamek był sprzedawany kilka razy.

Polityka 6.2009 (2691) z dnia 07.02.2009; Kraj; s. 27
Reklama