Archiwum Polityki

Europarlament: kto chce, kto nie

Choć wybory do Parlamentu Europejskiego za niewiele ponad sto dni, partie milczą o zawartości swoich list wyborczych. Tymczasem gotowość do pozostania w Strasburgu i Brukseli zgłaszają polscy eurodeputowani. Jak wynika z ankiety „Polityki”, 40 z 54 naszych przedstawicieli w PE chce znów kandydować. Ich atutem ma być przede wszystkim doświadczenie. – Parlamentu trzeba się bardzo długo uczyć, bez doświadczenia nie można się tu twórczo poruszać – objaśnia Adam Gierek.

Wygłosiłem 261 przemówień, byłem autorem 211 rezolucji, przekazałem 90 pisemnych pytań i ten dorobek upoważnia mnie do ubiegania się o reelekcję – licytuje Ryszard Czarnecki. Także Bogdan Golik jest pewny własnych dokonań: – Wywalczyłem cła na chińską truskawkę i upominałem się o refundację kosztów studiów dla polskich pielęgniarek – przypomina.

Swych politycznych planów nie ujawnili jeszcze Grażyna Staniszewska, Zbigniew Kuźmiuk, Witold Tomczak, Wojciech Roszkowski oraz Bernard i Janusz Wojciechowscy. Waha się także Maciej Giertych, nieusatysfakcjonowany pracą w UE: – Parlament Europejski za bardzo mnie nie cieszy. Marzy mi się miejsce w Sejmie lub Senacie.

Tylko siedmiu deputowanych na pewno zrezygnuje z kariery w PE. Jan Kułakowski i Leopold Rutowicz ustępują miejsca młodszym. Roli dla siebie w Parlamencie nie widzą Zdzisław Chmielewski, Andrzej Wielowieyski (latem ubiegłego roku zastąpił tragicznie zmarłego Bronisława Geremka) i Stanisław Jałowiecki. Do kraju wracają również Paweł Piskorski oraz Krzysztof Hołowczyc, bo od ław poselskich woli rajdy samochodowe.

Polityka 7.2009 (2692) z dnia 14.02.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama