Archiwum Polityki

Ksiądz Sowa na tropie

Czterdziestu pracowników, 20 mln zł na pierwszy rok i potęga medialnego koncernu – to kapitał początkowy nowego kanału religijnego TVN, który ma ruszyć od jesieni. Czym może konkurować z Telewizją Trwam?

Zakup przez ITI 49 proc. udziałów w „Tygodniku Powszechnym” pokazuje, że projekt wkracza w decydującą fazę, bo tygodnik w powszechnej opinii ma się stać intelektualnym zapleczem nowej stacji.

Plan jest ambitny – 18 godzin nadawania na dobę, kilkanaście programów własnych tygodniowo, czyli ponad 20 godzin premier. Liczbę widzów ograniczy sposób przekazu – z platformy cyfrowej „n”, kanał ma się jednak znaleźć w pakiecie bezpłatnym. ITI liczy na podobną widownię, jaką ma TVN 24. – Robimy kanał dla tych odbiorców, którzy nie chcą czekać na katolickie czy ekumeniczne okienko w mediach publicznych, ale którzy dla higieny duchowej przychodząc z pracy albo w wolną niedzielę, chętnie obejrzeliby dobry program religijny – opowiada ks. Kazimierz Sowa, szef powstającej stacji.

Początki przedsięwzięcia ITI – nazwa stacji zostanie ujawniona w najbliższych tygodniach – sięgają grudnia 2005 r. – Czyli kiedy u władzy była poprzednia ekipa – podkreśla Jan Wejchert, szef grupy ITI, nawiązując do sugestii, że ukrytym celem uruchomienia kanału jest neutralizowanie niechęci prawicowych władz. – Napisałem wtedy list do moich partnerów Mariusza Waltera i Bruno Valsangiacomo z propozycją założenia stacji religijnej, która propagowałaby nauki zmarłego kilka miesięcy wcześniej Jana Pawła II. Myślałem również o edukacji, także w sprawach dotyczących innych religii, i o stworzeniu forum do dyskusji o wydarzeniach politycznych z punktu widzenia wartości moralnych. Wreszcie chodziło mi o propagowanie życzliwości i tolerancji między ludźmi. Latem 2006 r. do kierowania projektem został zaproszony ks.

Polityka 20.2007 (2604) z dnia 19.05.2007; Kraj; s. 32
Reklama