Archiwum Polityki

Chleba i modlitwy

Papież powiedział w Brazylii, jaki ma być Kościół XXI w.

W pierwszą podróż poza Europę papież Ratzinger wybrał się do Brazylii. Jego poprzednik – do Meksyku. Rzym wie, że przyszłością Kościoła są katolicy w Ameryce, Afryce i Azji. Jan Paweł II był w Brazylii cztery razy. Wizyta w faweli, czyli wielkomiejskiej dzielnicy nędzarzy, zrobiła na nim takie wrażenie, że zdjął papieski pierścień z palca i ofiarował go na potrzeby biednych. To był gest w stylu „czerwonego” biskupa Heledra Camary, jednego z patronów teologii wyzwolenia, która zrodziła się pół wieku temu w Peru i rozszerzyła na Amerykę Łacińską i cały katolicki świat. Camara, biskup slumsów, mieszkał przy kościele zamiast w pałacu. Mówił półżartem, że robią z niego komunistę, bo pyta, czemu ubodzy nie mają co jeść, a nazywają świętym, gdy daje jeść biednym.

W Brazyli jest około 125 mln wiernych, ponad 260 diecezji i ponad 440 biskupów,

ale średnio tylko jeden ksiądz na 8 tys. wiernych (w Polsce jeden na 1250). Z sukcesów, porażek i problemów Kościoła brazylijskiego można wyczytać, co będzie się działo w innych Kościołach w krajach Trzeciego Świata, a więc w bastionie światowego katolicyzmu. Brazylia jest szczególnie ważnym i ciekawym laboratorium przyszłości. Kościół tutejszy, choć żywy, traci co roku około procenta wiernych i boryka się z wyzwaniami globalizacji.

Kraj przeżywa okres gwałtownego rozwoju. Ale jego ceną są migracje do wielkich miast, jeszcze większe rozwarstwienie społeczne, niszczenie rdzennej kultury indiańskiej i przyrody – tropikalnych dżungli amazońskich. 98 proc. majątku narodowego należy do 2 proc. Brazylijczyków. Kilka milionów rodzin wiejskich nie ma ziemi pod uprawę, a blisko 200 mln ha gruntów rolnych należących do wielkich posiadaczy leży odłogiem. Zdarzają się bezprawne zajęcia ziemi przez biedaków, kończące się zwykle brutalnym wysiedleniem.

Polityka 20.2007 (2604) z dnia 19.05.2007; Ludzie; s. 112
Reklama